Brak biletu w kasie a sprytne, włoskie fortele. I po problemie :)

» Posted by on mar 31, 2019 in Moja Toskania i Przyjaciele, Podróże | 2 komentarze

Brak biletu w kasie a sprytne, włoskie fortele. I po  problemie :)

Niech żyją sprytne, włoskie fortele!

Chcę Ci przedstawić jeden sprytny sposób, który uratuje Ci życie, gdy nie będzie już biletów w kasie na dany pociąg.

Czasami może to okazać się naprawdę sprawą życia a śmierci 🙂

12 lat temu, w celu przemieszczania się do i po toskańskiej głuszy, jeździłam tylko autobusami i pociągami, a nie moją “słynną Pandzią”, jak to ma miejsce dzisiaj.

Mam wiele fajnych wspomnień z pociągów, bo zawsze podobał mi się włoski i międzynarodowy gwar dookoła, sympatyczne rozmowy z nieznajomymi, piękne widoki za oknem. W mojej toskańskiej głuszy nie miałam wtedy internetu ani możliwości wcześniejszej rezerwacji biletów.

Starałam się zawsze jeździć ekonomicznie i kupować bilet na “normalny” pociąg regionalny albo intercity z gatunku regionalnych, nie żaden kosztowny Pendolino o wdzięcznej nazwie Freccierossa, co oznacza po polsku Czerwona Strzała albo Frecciargento czyli Srebrna Strzała. Piękne nazwy, prawda? Przyszło mi na myśl, że ten kto wymyślał te nazwy, pewnie często bawił się w Winnetou.

No tak, Włosi umieją się fajnie bawić. Co więcej, z takich oto zabaw powstają takie przygodowe albo poetyckie nazwy, które sprawiają między innymi, że dlatego we Włoszech jest tak cuuuuuudnie! Taka codzienna PO-E-ZI-JA, że tak się z włoska wyrażę Oczywiście trzeba znać język włoski, aby to docenić. Albo udać się tam z przewodnikiem, który nam te nazwy ładnie objaśni.

“EUROSTAR” po polsku oznacza Europejska Gwiazda. To akurat nazwa na włoskim pociągu w języku angielskim, którego Włosi zbytnio nadużywają, ale tu nie wygląda to aż tak źle 🙂

Wtedy jechałam z lotniska w Mediolanie do Arezzo. Oczywiście już byłam spóźniona, a musiałam jak najszybciej znaleźć się na miejscu, w pracy. Zdenerwowana wpadam na stację kolejową i zauważam na rozkładzie pociąg relacji Milano – Napoli, intercity, czyli w “normalnej cenie” i to, jak wynika z rozkładu, bezpośrednio przez Arezzo. Odchodzi za dwadzieścia parę minut, hurrra!

Wbiegam na stację, ustawiam się w ogonku do kasy, nadchodzi moja kolej, ładnie po angielsku proszę o bilet na ten pociąg (to były czasy, gdy mój angielski był o niebo lepszy niż włoski), a tu masz! Kasjer mówi – ależ na ten pociąg nie ma już miejsc!!! Aaaaaa!!! Następne dwa interesujące mnie połączenia były nie dość że za godzinę czy dwie, i to jeszcze z trzema przesiadkami czyli zamiast trzech godzin podróży wychodziło poad sześć. Odeszłam od kasy i ustałam gdzieś w pobliżu usiłując zebrać myśli. Co robić? Może poszukać jakiegoś autobusu, może jakiś autokar?

Ktoś dotknął mojego ramienia.

Zobaczyłam przystojnego, szczupłego chłopaka o baaaaardzo niebieskich oczach. Chyba nigdy w życiu chyba nie widziałam tak intensywnie niebieskich oczu. Czego on może ode mnie chcieć? “Hi, I am Sandro” przedstawił się po angielsku. “Staliśmy w kolejce do tej samej kasy”, dodał. Zaskoczona spojrzałam tylko na niego z niemym zapytaniem w oczach typu “No i…?”, “i co w związku z tym?”.

“Wróćmy to kasy, kupię Ci bilet, tj. ja ci go kupię, a ty zapłacisz. Nie będzie miejscówki, będziemy musieli stać, i tak pewnie musielibyśmy stać, bo jest dużo ludzi, OK?”. “Na ten pociąg do Neapolu za parę minut?” – upewniałam się jeszcze z niepokojem. “Ale nie ma już miejsc!” – dodałam. “Czy naprawdę chcesz zdążyć na ten pociąg?”– z naciskiem zapytał Sandro. “Tak!!!!” – odezwała się moja desperacja. “To chodźmy do kasy”, pociągnął mnie za rękę.

W kasie coś tam po włosku powiedział i poprosił mnie o pieniądze. Z drżącym serduchem dałam mu moje ostatnie euro, myśląc: “Mamma Mia! Teraz zwieje z ostatnią kasą jaką mam. Co ja zrobię? Jak bez kasy pokonać drogę zMediolanu do Arezzo? Chyba tylko na pieszo…”, ale Sandro zamiast uciekać z moimi eurami, wręczył mi wydrukowany bilet. Spojrzałam – pisało na bilecie pisało wyraźnie “Milano Centrale – Arezzo”, godzina się zgadzała. Gdzie tu jest podstęp? myślałam wpatrując się w niego z niedowierzaniem. “Biegnijmy na peron, pociąg zaraz odjeżdża!”.

Jak przewidział Sandro, w pociągu było bardzo tłoczno, więc staliśmy sobie w przejściu przy drzwiach. “Spójrz na datę” – powiedział Sandro z szelmowskim uśmiechem. Znalazłam datę i … no tak… mam bilet na pociąg do Arezzo, ale na jutro….

Sandro wytłumaczył mi, że często jeździ pociągami i że zawsze tak robi, gdy nie ma miejsc. Według niego konduktor spieszy się, i jeżeli masz bilet wydrukowany w kasie, a w pociągu jest tłoczno, nie czepia się i co za tym idzie – nie sprawdza wszystkiego. “Ważne że właściwa jest trasa, że godzina się zgadza, a Ty stoisz sobie grzecznie i nie zajmujesz nikomu siedzącego miejsca”. “Taki mały przekręt”.

Ale nic to – cel uświęca środki, jak stanowi idea makiawelizmu, którą właśnie zastosowałam w praktyce. Nie miałam wtedy aparatu fotograficznego, ani aparatu w telefonie komórkowym, więc wstawiam wiosenne zdjęcie na tle innego pociągu – Treno Natura. Cel – pokazanie się na tle pociągu, uświęca środki 🙂

Ja i Treno Natura czyli Pociąg do Natury

Ukoiło mnie towarzystwo wyluzowanego, niebieskookiego Sandro, jak się okazało z Sardynii, który okazał się być bardzo uważnym słuchaczem i miłym rozmówcą. Później spontanicznie dołączyła do nas Serena, piękna dziewczyna pracująca, jak się okazało, na poczcie w Bolonii. Jej śródziemnomorska uroda – śniada twarz, duże oczy i gładkie włosy z przedziałkiem na środku zebrane w ciasny koczek przywodziła mi wtedy na myśl hiszpańską tancerkę flamenco.

Dzisiaj, gdy moja wiedza o Italii jest większa, kojarzę Serenę bardziej z Sycylią, Moniką Bellucci i pokazami mody projektantów mody Dolce e Gabbana. Na pokazach tych biorą udział modelki i aktorki ucharakteryzowane w większości na tzw. “sycylijskie wdowy” – piękne, najczęściej ubrane na czarno, panie z gładkimi, ciemnymi włosami z przedziałkiem na środku, kunsztownie upiętymi lub zaczesanymi w ciasny koczek na dole głowy. O, takie jak na pokazie tych projektantów poniżej.

Te parę godzin minęło nam jak jedna chwila. Rozmawialiśmy wesoło o wszystkim i już wtedy miałam uczucie, że podróż z nimi to Wielki DAR od świata. Rozpromieniona słońcem, majowa Italia, gwarny pociąg pełen kolorowych ludzi i dwóch interesujących towarzyszy podróży. Rozmawialiśmy cały czas; opowiadaliśmy o sobie, o naszych planach, o rzeczach ważnych, ale też i tych błachych, śmiesznych. Ta rozmowa była tak iskrząca, lekka i kolorowa jak migotliwa, kolorowa mgiełka tęczy albo mydlana bańka. Szkoda, że taka ulotna… Szkoda mi było wysiadać, naprawdę.


Krokus złocisty. Fot. Krzysztof Wałecki

Po latach przybyła do mnie taka refleksja, że był to PRZEDSMAK tego, co coraz częściej czuję dzisiaj – kochana przez świat i ludzi, z którymi rozmawiam po raz pierwszy w życiu.

Sandro, Sereno, nie mamy z sobą kontaktu, ale chciałam Wam powiedzieć, gdziekolwiek teraz jesteście, że zapamiętam nasze spotkanie na zawsze. Wysyłam Wam moje wielkie, wirtualne buziaki, na pewno do Was dotrą. Wiem to, czuję to. Kropka. Punto!

Salutuję też wszystkim, którzy czytają moje przygody. Dziękuję Ci i pozdrawiam Cię wiosennie, krokusowo i złociście zdjęciem czytelnika. Ciao 🙂

2 komentarze

  1. Jak zawsze… Piszesz niezwykle ciepło, serdecznie i chwilami wzruszająco. Nie tylko przeżywasz teraz ale masz też wspomnienia pięknych przygód, zdarzeń, którymi wyjątkowo uroczo potrafisz się podzielić. W Twoich opowieściach dominuje umiłowanie otaczającego Cię świata i spotykanych w nim przez Ciebie ludzi.
    …Dziękuję.

    • To ja Ci dziękuję! Wzruszyłam się i umieszczam to wzruszenie w moim trzepoczącym z radości serduchu. Tak jak zapamiętam na zawsze ten jasny moment tego dnia (i chyba całego roku w głuszy) czyli podróż z Sando i Sereną, tak Twoje słowa pozostaną w moim sercu.
      Jest taka dawna piosenka Skaldów, która mówi, a nawet śpiewa 🙂 o takich JASNYCH CHWILACH.
      Dzieki pracy (prawdziwej harówce za małe pieniądze) w Toskanii, zostałam przez życie zmuszona do docenienia takich właśnie JASNYCH CHWIL. Njapiękniejsze jest to, że tych chwil jest coraz więcej i że je dostrzegam. Samych JASNYCH CHWIL dla Ciebie, Krzysztofie <3

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.