Cały ten Dante… Wykład pisarza Roberto Saviano na festiwalu DANTE ASSOLUTO

» Posted by on paź 8, 2021 in Ludzie, Moja Toskania i Przyjaciele, Podróże | 0 comments

Cały ten Dante… Wykład pisarza Roberto Saviano na festiwalu DANTE ASSOLUTO

Dante Alighieri

Buntownik, który nigdy się nie ugiął, którego za życia starano się uciszyć wszelkimi sposobami – tak widziany jest wielki poeta przez pisarza Roberto Saviano.

Najbardziej znany, obok Umberto Ecco, współczesny, włoski pisarz i dziennikarz, opowiadał o Dante 2 lipca br. w Rzymie na festiwalu „Dante Assoluto”, w ramach obchodów rocznicy 700-lecia śmierci wielkiego literata.

“Hanno ammazzato Dante. Dante è vivo!” tj. “Zabili Dantego! Dante żyje!
Film z tym przemówieniem znajdziesz na kanale pisarza na youtube oraz tu w tym poście poniżej.

W krótkim wstępie pod filmem Roberto Saviano pisze:

W “Zabili Dantego. Dante żyje!” nie opowiadam o Dante, którego wszyscy znamy, czyli poecie w laurowym wieńcu, wielkim literacie, docenianym, studiowanym i kochanym.

Czym jest dla nas Dante dzisiaj dobrze wiemy. Chciałbym wam natomiast opowiedzieć o Dantem oskarżonym o najgorsze przestępstwa: o Dante wygnanym, prześladowanym, upokarzanym. O Dante pogardzanym za napisanie całego poematu w języku ojczystym. Jak on ośmielił się – mówili współcześni – porzucić łacinę? Jak on śmie pisać o „gównie”? Jak śmiał zajmować się brudną sprawą piekła? I jak ośmielił się posługiwać się językiem ludu opisując tak doniosłe sprawy jak RAJ?

Zobacz koniecznie, z jaką pasją Roberto Saviano opowiada o Dante. I jak pięknie towarzysząca mu aktorka Valeria czyta fragmenty twórczości poety. Film ma ponad 40 minut, więc na potrzeby tego bloga przy tłumaczeniu skupiłam się na najważniejszych wątkach. Jednak mam ogromną ochotę uzupełnić ten artykuł o te wzruszające słowa poety, tj. fragmenty, które czyta Valeria.

Roberto Saviano o Dante Alighieri.

Popatrzmy, posłuchajmy, przeczytajmy…

Nie można mówić o Dante Alighieri bez wyjścia od jego biografii, nie można mówić o nim jako „poecie w laurowym wieńcu” bez przytoczenia przepaści, jaka istnieje między Dante cenionym dzisiaj przez nas a Dante pogardzanym przez ludzi mu współczesnych. A Dante był nie tylko literatem, ale przede wszystkim zaangażowanym intelektualistą, a jego działalność polityczna, którą prowadził z właściwą mu intelektualną werwą, na zawsze zrujnowała mu życie.

Florencja, miasto rodzinne Dante

Florencja była miastem banków. Ale jakie to były banki? Takie, które finansowały najbardziej wątpliwe działania władców, dowódców wojsk najemnych (Bande Nere) i możnowładców, niezależnie od tego, że złote floreny wracały ociekające krwią. Ówczesne sądy Europy nagminnie potępiały Florentczyków za ich przestępstwa w sprawach finansowych; słowo Florentyńczyk, często oznaczało „spekulant”, „bankier bez skrupułów”, a nawet „fałszerz”. Nie było wstydem, że bankierzy Florencji finansowali najbardziej haniebne przedsięwzięcia i najbardziej niesprawiedliwe wojny. Ale jeśli ktoś taki jak Dante, zamiast na tym zarabiać, próbował te wypaczenia potępiać, to jego życie stawało się niemożliwe.

“Padre della Patria”

Ten, którego obecnie nazywamy również “Padre della Patria” czyli „Ojcem narodu” (dosłownie Ojcem Ojczyzny), za życia był tylko potępionym i oczernianym „zwykłym Ciolo”. Przypomnijmy, że Ciolo degli Abati był słynnym, florenckim, znanym z korupcji, wysokim urzędnikiem. Dane został więc porównany z taką skorumpowaną figurą, o której demonstracyjnej nieuczciwości, jawnej dla wszystkich, ukuto w czasach Dantego przysłowie, które mniej więcej brzmiało tak tak: gdy nadchodzi czas Ciola, ten kto ukradł, zamiast przeprosić, obrzuca zrabowanego błotem!

Wizerunki Dantego malowane przez róznych artystów. www.quotidiano.net

Gdy tylko Dante, najpierw jako miejski urzędnik, a później jako radca, zaczął blokować wszelkie fundusze na niemoralne przedsięwzięcia, postanowiono go zlikwidować. A potem, ponieważ był czas Ciolo, powiedziano, że ukradł; przesiewali cały jego dobytek, aby je skonfiskować, ale nie znaleziono pieniądzy, które rzekomo ukradł. W rzeczywistości, jak dobrze wiadomo, Dante nie spędził swojego wygnania w luksusowej rezydencji zbudowanej być może ze skradzionych pieniędzy, ale na wygnaniu żebrał o słony chleb, do którego smaku nigdy nie przywykł.

Zamach stanu we Florencji w 1301 r.

Zamachowcy stanu, czyli czarni gwelfowie, którym późną nocą bramy miasta podstępnie otworzył Karol Walezyjski, papieski utrzymanek, obrzucili błotem oskarżeń Dante, białego Guelfa.
Po nocy gwałtów, pożarów, grabieży, aresztowań, morderstw postanowiono, że Dante ma stawić się na rozprawie; Dante, a nie ci, którzy popełnili te zbrodnie! Dante został oskarżony o „baratterię”, czyli defraudację publicznych funduszy i wymuszenie łapówki, które wziąłby za powołanie nowego przeorów. Oskarżano go także o faworyzowanie przyjaciół i – za pieniądze – o zdradzenie Florencji i sprzeciw wobec papieża.

Pisanie historii a prawda

A jednak wciąż są tacy, którzy twierdzą, że w oskarżeniach przeciwko niemu istniało coś prawdziwego. A to dlatego, że przywódcy zamachu stanu zajęli się, jak widać, napisaniem historii, za pośrednictwem swojego kronikarza Giovanniego Villaniego. Według niego tej nocy rzeczywiście wydarzyło się coś nienormalnego, ale wszyscy byli winni, ponieważ w jego wersji to był pomysł ofiar, aby otworzyć drzwi przywódcom zamachu stanu. Dzieje się tak, gdy nadchodzi czas Ciolo: że nawet wina otwarcia drzwi dla oprawców spada na barki ofiar!
Cante dei Gabrielli da Gubbio, wielki i „szanowany”, podniesiony we Florencji do rangi władzy w następstwie zamachu stanu, pospiesznie wpisał Dantego do rejestru oskarżonych, jednocześnie nakładając karę grzywny 5000 florenów za niestawienie się w sądzie.

Dlaczego Dante nie stawił się w sądzie?

A jak mógł to zrobić!!! Kto z nas stanąłby przed fałszywym sądem? Kto z nas stanąłby przed sądem po zamachu stanu? Nikt, i to nie tylko dlatego, że robiąc to ryzykowalibyśmy życiem, ale przede wszystkim dlatego, że ujawniając się w obecności takiego sądu, oddalibyśmy im swoje życie! A łotrom nie darowuje się życia! Jak moglibyśmy zgodzić się stanąć po stronie zbrodni, uczestnicząc w pozornym procesie? Jak można uprawomocnić tę władzę i ten sąd? Ten fakt, bardziej niż napisane przez niego dzieła, czyni z Dantego Ojca Narodu: wolał zamienić swój wyrok na wyrok śmierci, niż kłaniać się zbrodni. I wreszcie, gdzie Dante mógł znaleźć żądaną sumę w ciągu trzech dni, 5000 florenów, czyli kwotę o równowartości ponad 50 000 dzisiejszych euro?

„Aby w tym kraju być wiarygodnym, trzeba zostać zabitym” Giovanni Falcone

Dante, który został skazany na śmierć, który był prześladowany, oczerniany, poniżany wraz z całą swoją rodziną i zmuszany do błagania o schronienie, za życia wiarygodnym nigdy nie był.

Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do posągów, do ikon z jego podobizną, do pustych sformułowań „ojca swojego kraju” i „biada tym, którzy dotkną Dantego!”, ale kiedy żył?

Rzeźba Dante na Placu Świętego Krzyża (Piazza Santa Croce), obok Katedry (Duomo) we Florencji.

Kiedy żył, próbowali go tylko zdusić, żeby w końcu przestał mówić. Jego cały majątek został skonfiskowany (dom, konie etc.), został usunięty z wszelkich urzędów, nałożono na niego na niego potępienia i zniesławienia, które uniemożliwiły mu ponowne sprawowanie urzędów w innych gminach. Został skazany na śmierć, przez spalenie nago żywcem. Jego rodzina była prześladowana i również wykluczona z pełnienia funkcji publicznych. Nigdy nie mógł wrócić do tego, co robił we Florencji: zakaz sprawowania urzędów publicznych był ważny również i poza granicami jego miasta. A skazanie za „sprzeciw wobec papieża Bonifacego VIII” uniemożliwiło mu również uzyskanie zasiłku kościelnego, jednego z tych dochodów, z jakich utrzymywała się wówczas europejska klasa intelektualna, nie będąca w stanie zarabiać na publikacji książek lub wykładów. Nie mógł nawet znaleźć azylu we Francji, ponieważ został również skazany za sprzeciwienie się Karolowi Walezemu, bratu króla Francji.

Dwadzieścia lat wygnania

Bez możliwości powrotu do domu; dwadzieścia lat tułaczki, uwarunkowanej nastrojami tego czy tamtego “pana”, z tego czy innego miasta. W zależności od tego, czy decydowano się utrzymywać stosunki handlowe z Florencją – wówczas najpotężniejszym i najbogatszym miastem Europy, Dante otrzymywał schronienie albo na niego polowano. Nawet gdy udzielono mu schronienia, dawano mu odczuć jak niewygodna była jego obecność dla danego domu, dzielnicy, miasta, regionu.
A Florencja paliła ziemię wokół swoich przeciwników, uderzając również w tych, którzy oferowali im schronienie.

Kilka lat przed śmiercią Dantego, władca Rawenny Guido Novello da Polenta uznał, że skazanie go przez osiemnaście lat na wygnanie, w absolutnej niepewności, było zbyt nieludzkie. Wydawało się, że znalazł sposób, aby na zawsze uwolnić go od uzależnienia od osób trzecich, do czego zmusiło go wygnanie. Guido Novello da Polenta wywarł nacisk na miejscowe duchowieństwo, aby synowi Dante, Pietro Alighieri, przydzielono dwie niewielkie renty jako dochód z dwóch małych, raweńskich kościołów. W ten sposób można było ominąć przekleństo ciążące na jego ojcu.

Można by powiedzieć – smutna historia, ale skończyła się dobrze. Niestety, nie…. Nawet nie przy tej okazji, a w kilka miesięcy po jego śmierci, która nastąpiła w nocy z 13 na 14 września 1321 r. Dante został ułaskawiony, lecz kuria papieska zablokowała przyznanie tych drobnych rent, przez nałożenie na niego ekskomuniki. Powód? Niezapłacony podatek. A może nawet był zapłacony, ale został zapisany jako nieuiszczony. I tak do wielu kłopotów i zakazów, które już ciążyły na udręczonej rodzinie Alighieri dodano nowe problemy.

Niezapłacony podatek

To dziwne, za każdym razem, gdy śledzę losy kogoś, kogo głos próbowano uciszyć, zawsze napotykam oskarżenia o niezapłacony podatek. Być może właśnie to powinno nas zastanowić, zwrócić naszą uwagę, że aby kogoś naprawdę zdyskredytować, nie trzeba obmyślać skomplikowanych intryg typu “wielka ucieczka Al Capone” na przykład. Nie, zawsze blokują je małym wybiegiem, cierniem wbitym w ciało, który słyszą tylko prześladowani, ale którego często nawet nie widać z zewnątrz. Reputacja i życie zrujnowane przez oskarżenia o niezapłacony podatek albo drobną grzywnę, nawet z tytułu przekroczenia prędkości jak to ma miejsce dzisiaj… Spotkało to takie osoby jak Daphne Caruana Galizia, Martin Luther King, Anna Politkovskaja… a przed nimi właśnie Dantego!

“Komedia” wyszydzana przez literacki świat

Przynajmniej Dante nie został oskarżony o plagiat (Martin Luther King akurat tego nie uniknął)… a jednak nie wiem, czy to taka ulga; ten zarzut nie został mu postawiony tylko dlatego, że napisana przez niego Komedia była uważana wręcz za nic nie znaczącą pisaninę: zakwalifikowana jako rzecz słabo napisana, bo nie po łacinie, a w języku potocznym, dobra do recytowania w tawernach po spożyciu dużej ilości alkoholu.

Tak traktowano za życia naszego „Najznamienitszego Poetę”: jako człowieka skorumpowanego, uchylającego się od płacenia podatków, niemoralnego, spekulanta, zdrajcę, a ponadto nawet pół-analfabetę, który nie potrafił nawet stworzyć swojego dzieła po łacinie.

Wiarygodny Dante to martwy Dante

Dziś tylko pamiętamy, kim Dante stał się po Dante. I to jest tak, że kiedy stał się martwy, tym samym stał się nareszcie wiarygodny, bo już nikt się go nie bał. Kiedy umarł, nie mógł już pisać swoich listów, nie mógł już nazywać po imieniu “żarłocznych wilków”, “dzikich bestii”, “skorumpowania paskudnego” czyli florenckiej klasy politycznej. Dopiero gdy został zamknięty w zapieczętowanym grobowcu, jego miasto przestało uznawać go za zdrajcę, za skorumpowanego łapówkarza, który zarobił dużo pieniędzy, wykorzystując urzędy sprawowane w swoim mieście. Dopiero wtedy we Florencji zaczęli o nim dobrze mówić, a Boccaccio zaczął otrzymywać pieniądze za czytanie Komedii na serii dobrze nagłośnionych publicznych wykładów w prestiżowych miejscach. Dopiero wtedy Florentyńczycy mogli ustawić się w kolejce, by słuchać jego słów, słów, które po jego śmierci nie były już “trotylem” mogący spowodować niespodziewany wybuch.

Boska Komedia” oświetla Florencję

Prawdziwym dowodem na to, że Florencja oficjalnie doceniła Dante Alighieri jest portret poety w katedrze (Duomo) Santa Maria del Fiore zatytułowany “La Divina Commedia illumina Firenze” czyli “Boska Komedia oświetla Florencję”. Jest to obraz malowany temperą na płótnie (232×292 cm) autorstwa Domenico di Michelino na podstawie rysunku Alessa Baldovinetti, datowanego na rok 1465. Obraz powstał z okazji rocznicy 200 lat urodzin Dante (maj lub czerwiec 1265).

Dante z księgą swojej “Komedii”, trzema królestwami tj. Piekło, Czyściec i Raj po lewej oraz Florencją po prawej stronie. Obraz znajduje się w Duomo (Katedra) we Florencji.

Wcześniej jednak we Florencji Dante był tylko irytującym głosem wiecznie szczekającego psa. Dante był dla nich jakby zawsze włączonym, grzmiącym megafonem, który po raz pierwszy w historii nagłaśniał, że Florencja nie była najpiękniejszym, lecz najbardziej skorumpowanym miastem na świecie!

Gówno zalewające piekło

Dante za życia był uważany nie tylko za skorumpowanego złodzieja, ale także za przeciętnego literata. Na kilka lat przed śmiercią szanowani intelektualiści z Uniwersytetu w Bolonii wciąż pisali do niego sarkastyczne listy, w których mówili mu, że jeśli chce zostać prawdziwym intelektualistą, musi przestać z tym wulgarnym językiem! I dość tego całego gówna, które zalewa piekło, wychodząc z niskich i zainfekowanych jelit potępieńców. Dosyć tych ciał nagich, szorstkich, rozłożonych, cielesnych, wyrzucających bąki, poćwiartowanych od brzucha do odbytu, z wystawionymi tyłkami, które służą za trąbkę. Dość tego, dość opisywania tego całego paskudztwa! Jeśli chce być cenionym pisarzem powinien opisywać to czego domagała się epoka: przyjemne pejzaże, idylliczne lasy, apollińskie nimfy, którymi interesowała się kultura przedhumanistyczna. To były sprawy które nadawały Włochom dostojność , które uświetniały je jako latarnię cywilizacyjną, jako strażnika chwalebnej przeszłości. Należało pisać o pięknych kształtach, warkoczach, nutach, miłych zapachach, i tym podobnych rzeczach, które były pożądane między tronami tzw. “wysokiej kultury”.

Dziś Boska Komedia to dla nas wielki poemat. Ale kiedy Dante żył, jego “Komedia” była uważana za plątaninę beknięć, ponadto za sprawę zbyt palącą: historie, które opowiadał, były zbyt świeże; zbieżności i analogie były zbyt wyraźne, wyroki, które przechwycił, były zbyt jawne; poruszane kwestie połączenia zła władzy i polityki, które potępiał, było zbyt aktualne.

Ale bądźmy ostrożni, obserwując zniesławienia rzucane na Dantego, zauważmy, w jaki sposób zostało to powiedziane. Jest to sztuczka, którą dobrze znam: ktokolwiek cię oczernia, zawsze stara się przestrzegać zasady pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Wystarczy jedna fraza: zawsze potępiał nierówności, ale kradł. Wystarczy jedno słowo, by zbrukać, zhańbić całe życie. A ci, którzy chcą kogoś zdeptac lub zdyskredytować, zawsze używają podwójnego poziomu: coś dobrego zachować, a resztę upodlić, zszargać, okryć hańbą. Jest to metoda, która służy do wykazania, że ​​dokonano oceny, że osąd jest obiektywny, że atak nie ma nic osobistego. To sposób na udawanie, że dokonano wszechstronnej oceny, udawanie prawdy. I tak Dante był w połowie dobry, w połowie zły; połowa do ocalenia, połowa do wyrzucenia; pół poeta, pół arogant; pół ofiara, pół oprawca.

Zemsta

Dziś do nas należy zrozumienie Dantego, zrozumienie tego, co mamy przed sobą – że jego Komedia nie była dla niego „wielkim poematem” ani „włoską dumą”; jego “Komedia” to upór, to bunt: Boska Komedia to przede wszystkim zemsta. Zemsta człowieka, który znalazł sposób, aby powiedzieć nam, jakie zdarzenia naprawdę miały miejsce. To zemsta kogoś, o którym za jego życia powtarzano, że jest zdrajcą, zdrajcą ojczyzny, aroganckim, najemnikiem, skorumpowanym, skorumpowanym, bandytą, niebezpiecznym nieuczciwym przestępcą. Takiego, który przez całe doświadczał, że prawdy nie można powiedzieć, że najpierw trzeba prosić o pozwolenie; że trzeba ustawić się w kolejce i że w każdym razie najpierw muszą zdecydować, czy jesteś uprawniony do jej powiedzenia.

Dante wykrzyczał prawdę

Alee Dante nie ustawił się w w tej kolejce. Nie dał się zastraszyć. Nie dał się przestraszyć oszczerstwami. Nie czekał, aż zostanie mu przydzielony temat do rozmowy. Nie opowiadał po łacinie. Nie opowiadał o włoskim pięknie. Nie został ocenzurowany. Użył potocznego języka. Nie ściszył głosu.
Dante, tak, wykrzyczał prawdę!

Jedna z ilustracji Sandro Botticelli do “Boskiej Komedii”, które wykonał na zamówienie Medyceuszy.. Przedstawia ona Dante i jego ukochaną Beatrice w raju.
Źródło: www.wikipedia.org

Zabili Dantego, a Dante żyje!

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.