Civitella in Val di Chiana.
Civitella in Val di Chiana na drodze do Arezzo.
Z mojej Głuszy do Arezzo można jechać paroma drogami, ale ja najczęściej wybieram trasę przez urokliwą miejscowość Civitella in Val di Chiana. Droga wiedzie przez wzgórza, więc jest pełna wzniesień, spadków i ostrych zakrętów, za to jest najkrótsza i pełna pięknych widoków.
Civitella jest położona na wysokości 525 m.n.p.m. na szczycie wzgórza, po którego jednej stronie można podziwiać Dolinę Ambry (Val d”Ambra), a po przeciwległej – Dolinę Chiany (Val di Chiana). Dowody archeologiczne wskazują, że terytorium wzgórza, na którym wznosi się Civitella, było zasiedlone już w pradawnych czasach etruskich oraz później, za panowania Rzymian.
W czasach średniowiecza Civitella in Val di Chiana, ze względu na swoją dominującą pozycję na szczycie wzgórza, była siedzibą biskupów aretyńskich. W roku 1200, wzmocniono i rozbudowano mury istniejących tu wcześniej fortyfikacji rzymskich i longobardzkich. Civitella stała się prawdziwą twierdzą i uzyskała prawa miejskie.
Nazwa Civitelli wskazuje na bliskie związki z Doliną Chiany, ale na murach miasta można spotkać znaki “Colli d’Ambra” tj. “Wzgórza Ambry”.
“Colli d’Ambra” jest to terytorium Doliny rzeki Ambry (Val d’Ambra) oraz tereny należące do powiatu Pergine Valdarno, do którego, obok Civitelli, wchodzą sąsiednie miasteczka Pieve a Presciano i Pergine Valdarno.
Lubię kiedy zza zakrętu drogi łagodnie wyłania się sylwetka Civitella in Val di Chiana jaśniejąca w słońcu.
[envira-gallery id=”29449″]
Lubię ją również i wieczorem, kiedy widać tylko zarys jej budynków na tle ciemniejącego nieba.
Ciekawe jak wygląda w nocy? Na pewno jest pięknie podświetlona. Może już czas przygotować się na nocną Civitellę…
Dziwne, tyle razy jeździłam do Arezzo, a odwiedziłam to urokliwe miasteczko tylko trzy razy – zawsze przemykałam w pośpiechu pobliżu myśląc, że kiedyś uda mi się wreszcie wjechać na górę, pospacerować wypić kawę, zjeść coś. Na myśleniu zwykle się kończyło i jak najszybciej jechało się dalej.
Ale… te trzy wizyty w Civitella in Val di Chiana wyryły się w mojej pamięci na zawsze. Podczas pierwszego pobytu w czerwcu, cztery lata temu, panowała przedburzowa pogodą; chmury na przemian ze słońcem, momentami wiał zimny, porywisty wiatr.[envira-gallery id=”29460″]
Civitella, małe miasteczko, opustoszałe jak po dżumie, jawiło mi się wtedy jako miejsce nierealne. Wydawało mi się, że przybyłam do jakiegoś pustego, westernowego miasteczka, w którym gwiżdże wiatr, jak w filmach. Miałam wrażenie, że zaraz, znienacka pojawi się lokalny wódz lub szeryf w westernowym kapeluszu.[envira-gallery id=”29471″]
Z pierwszego pobytu w Civitelli, utkwiły mi przede wszystkim obłędne widoki na dolinę, jasne i ostre przedburzowe światło słońca, mury miasta,[envira-gallery id=”29482″]
Drugi pobyt, w tzw. przelocie, na początku kwietnia br. czyli w porze wiosennej, zachwycił mnie żółtymi, jesiennymi liśćmi okalającymi ceglane łuki.[envira-gallery id=”29556″]
A trzecia wizyta w Civitelli kojarzy mi się z Bambinami. Dlaczego? To włoskie słowo, oznaczające dziewczynkę używam oczywiście zgodnie z przeznaczeniem, ale też jako określenie, które delikatnie mówiąc oznacza … naginanie rzeczywistości.
Ostatnio prowadziłam krótką rozmowę z nowo poznanymi Włochami. Żartobliwie przedstawiłam się jako opiekunka 94-letniej Bambiny. “O, jak ty miło mówisz o starszych osobach” – usłyszałam w odpowiedzi. Zamyśliłam się. Bo niby jak mam je określać? Humorzaste i apodyktyczne Signory? Wtedy naprawdę nie uda mi się wstać z łóżka, żeby z nimi pracować.
Wymyśliłam sobie, że mam do opieki 94-letnią Bambinę. W końcu po części to prawda – jest to starsza kobieta, która zachowuje się najczęściej jak dziecko o “bardzo małym rozumku”.
Często w Toskanii mam do czynienia z takimi ludźmi – z prawie stuletnimi Bambinami i najczęściej jestem kompletnie zdegustowana sposobem, w jaki zachowują się takie “starszawe bambiny” i oprócz przekleństw cisnących mi się często na usta, najłagodniejszy komentarz, który przychodzi mi wtedy na myśl to rytm piosenki “Bo z bambinami nigdy nie wie, oj nie wie się…”.
Od Bambin-Seniorek zdecydowanie wolę “normalne Bambiny”, w bambinim, bądź wczesno-nastoletnim wieku. Tym bardziej ucieszyłam się, że z Polski przyjechały prawdziwe “Bambiny”, podlotki, a w zasadzie już prawie nastolatki bo mają -naście lat. Przywiozły powiew świeżości i młodości do starego, kamiennego Castello.
Dwie szybkie jak błyskawice, przebojowe Bambiny, które od razu zostały przeze mnie zakwalifikowane jako “Bystrzachy”, łapiące w locie wszystko to, co im potrzebne, papużki nierozłączki – świetne dziewczyny!
Maja, moja słodka konkurencja w fotografowaniu wszystkiego, wszędzie z aparatem fotograficznym, mistrzyni wdzięcznych póz, często wydawała mi się poważna i zamyślona. Nadia, mały naukowiec o zapędach pisarskich, chce założyć bloga i opisywać podróże. A może nie tylko podróże? Kto wie… W każdym razie, jeżeli coś zamierza, to wykona, jestem tego pewna.[envira-gallery id=”29514″]
Nadia jest odważna, ale boi się wszelkich insektów. Szliśmy kiedyś wieczorem gdzieś w głuszy z Bambinami i nagle Nadia zaczęła krzyczeć “Robak! Robak” wskazując na mieszkańca głuszy. A on mówi do mnie: “Przecież mam na imię Robert, a nie Robak! Czy ona myśli, że Robert i Robak to jedno i to samo?” Nie wiedział biedak, że ma wielkiego robaka na plecach, który tak przestraszył odważną Pannę Przebojową 🙂
Taaaak…. I ucieszyłam się, gdy przyszło mi teraz jechać do Civitelli z Bambinami, mamą jednej z nich i ciocią. No i… tu muszę powiedzieć, że Bambiny, używając języka operatorów filmowych, “zebrały całe światło”. Oznacza to, że mają taki naturalny dar skupiania na sobie uwagi, że wcale nie zwraca się uwagi na piękno Civitelli, tylko patrzy, gdzie one teraz pobiegną i na co się wdrapią. Przy okazji strzygłam uszami, co też tam sobie gruchają, bo wymieniały między sobą ciekawe spostrzeżenia.[envira-gallery id=”29545″]
Przeglądam zdjęcia i patrzę, jak ciekawie prezentują się Bambiny na tle murów zamku w Civitella in Val di Chiana. Teraz, po czasie, na spokojnie, gdy nie ma w pobliżu Bambin, które “zbierają całe światło” (według filmowców i fotografów jest to bardzo pozytywne określenie, naprawdę) dostrzegam ponadczasowe piękno Civitelli.
Jeżeli masz ochotę pomieszkać w Civitella in Val di Chiana, mam dla Ciebie informację z pierwszej ręki. Miasteczko jest malutkie, ale na samej górze Civitelli, z obłędnym widokiem na dolinę, znajduje się tu parę mieszkań do wynajęcia na wakacje w ciągu całego roku. Usytuowane są w starej części miasta, można powiedzieć na tzw. Starówce, po włosku zwanej “centro storico”.
Jeden z ciekawszych obiektów nazywa się Castello Di Civitella, zawiera bar, restaurację i parę apartamentów różnego typu, do zobaczenia na stronie internetowej. Można skontaktować się bezpośrednio na adres podany na tej stronie, albo napisać do mnie. Współwłaścicielka tych mieszkań, baru i restauracji, która dzielnie stoi całe dnie w pubie – lodziarni, bardzo miło uśmiechnięta, zaprasza do skorzystania z jej oferty.[envira-gallery id=”29562″]
Dziękuję Nadii za zrobienie nam zdjęcia. I bardzo się dziwiłam, że chciała mnie fotografować. Dla osoby, która nieustannie fotografuje innych, ale od lat nie była “obiektem fotografowanym” to jest prawdziwa przyjemność. Dzięki, Nadia. Pozdrawiam wszystkie Bambiny świata – małe, duże i te prawie stuletnie 🙂
Meravigliosa! Ovviamente non capisco cosa hai scritto, ma le foto parlano da sole. Prima o poi devo farci un salto!! Grazie per la segnalazione 🙂
Grazie a Te! Esattamente – le foto parlano da se 🙂 Spero che Ci vedremo presto a Civitella 🙂