Moja Głusza Castello Capannole.
Castello Capannole znajduje się na szczycie wzgórza o wysokości 267 m.n.p.m., do którego prowadzi droga zwana “Via del Castello”, po polsku “ulica Zamkowa” (castello – zamek).
Jeszcze dokładniej – tu podaję informację dla wszystkich dociekliwych miłośników kartografii i geografii, położone jest przy ujściu strumienia Trove do większego potoku Ambra.
Górna część miejscowości Capannole, czyli położone na wzgórzu “Castello”, to miejsce niezwykłe, piękne i pełne śladów historii. Jego malownicze położenie na wzgórzu najłatwiej zaobserwować jadąc drogą z Bucine do Ambry.
Według informacji opracowanych przez bardzo użyteczne towarzystwo miłośników tej miejscowości Associazione Culturale “Paese Capannole” okolica, w której znajduje się Capannole, jest zamieszkana prawdopodobnie od czasów prehistorycznych.
W epoce etruskiej znajdowały się tu rozstaje dróg, a już w czasach rzymskich za panowania “dobrego” imperatora ADRIANO (II wiek n.e.) rozbudowano oraz zmodernizowano sieć dróg. I wtedy znaczenie tej miejscowości zauważalnie wzrosło z uwagi na fakt, że znajdowała się wzdłuż drogi, która z Valdichiany prowadziła do Florencji, oraz że inny ważny szlak komunikacyjny miast Arezzo – Siena przecinał wspomnianą drogę właśnie tutaj, w miejscowości Capannole.
Drogi były, są i będą ważne, a dawne, antyczne drogi oprócz tego, że ważne, są też piękne. Parę lat temu przekonała się o tym nawet i gmina Bucine stawiając przy drodze w lesie tabliczkę informacyjną, upamiętniającą dawną drogę przebiegającą przez Capannole.
Jak wynika z tekstu tablicy, o obecności Etrusków oraz Rzymian na obszarze Valdambry świadczą antyczne trakty. Drogi Etrusków prowadziły grzbietami wzgórz, podczas gdy drogi Rzymian biegły dolinami.
Droga zwana Cassia Adrianea prowadziła z Rzymu do Florencji (przez Arezzo) i wkraczała do doliny Valdambry na obszarze wzgórz Palazzuolo, przechodziła przez San Pancrazio, Capannole, Tontenano, Mercatale, następnie przez góry Chianti w kierunku Florencji. Niestety w ciągu wieków uległ zmianie bieg tej drogi i ktoś wpadł na pomysł (właśnie, kto? – muszę się dowiedzieć), żeby zamiast Arezzo przechodziła przez Sienę.
W ten sposób Arezzo i wiele miejscowości, przez które wcześniej przechodziła droga Cassia Adrianea pozostały poza głównym, kupieckim szlakiem, a rozkwitła Siena i inne miejscowości, które niespodziewanie znalazły się przy głównej drodze.
Capannole, które kiedyś było ważnym miejscem, bo punktem poboru opłat przez tzw. akcyźników (tak, tak już w starożytności i średniowieczu kupcy płacili podatki w wyznaczonych miejscach na handlowych szlakach), również znalazło się na uboczu i może dlatego pozostało głuszą.
Dodatkowo w Capannole od strony Castiglion Alberti włączała się inna droga – z Casentino. Drogą tą pasterze z Casentino prowadzili swoje stada (owiec i krów) w kierunku Maremmy.
Do dziś można przejść się lub przejechać rowerem po wybrukowanej kamieniami drodze pamiętającej czasy rzymskie, którą okoliczni mieszkańcy nazywają “La Strada Romana”, przebiegała przez most nad strumieniem Treve i przechodziła przez Castello.
Namalowane na kamieniach znaki szlaku turystycznego prowadzą nas z punktu znajdującym się nieco poniżej szczytu wzgórza i z początku piaszczysta, wiejska droga przekształca się w antyczny trakt wiodący przez las, wzdłuż gajów oliwnych, hen, dalej, po wzgórzach Toskanii…
Ja osobiście też miałam okazję przyjrzeć się bliżej tej drodze, podczas wędrówek do gajów oliwnych, o czym bliżej w IDZIEMY NA OLIWKI. Pamiętam, że była to piękna kamienna droga, czasami niestety niewidoczna, bo sukcesywnie jest “pożerana” przez bujną włoską roślinność, a jej renowacja jest, jak się domyślam, kosztowna. Szkoda… Może moje zdjęcia sprzed paru lat ocalą ją od zapomnienia?
Obecnie “Castello” to skupisko siedmiu domów, na powierzchni w kształcie koła vel owalu. Aby to zobrazować, potrzebowałabym zdjęć z lotu ptaka, których nie mam, ale jego “okrągłość” również bardzo ładnie ukazuje obraz z terakoty, wykonany przez znanego w Toskanii rzeźbiarza Claudio Nicoli.
Znalazłam na youtube nawet dwa krótkie filmy na temat tego artysty i jego rzeźb. Po włosku, a póki co czasu mało, żeby tłumaczyć i wstawiać napisy. Mam nadzieję, że pełne pięknej muzyki, poetyckie filmiki, które zamieściłam poniżej, mówią same za siebie. Nic nie szkodzi, że nie znasz języka włoskiego, myślę że i tak zrozumiesz wszystko co ważne. Pasja tworzenia i piękno rzeźb Claudio Nicoli mówią językiem międzynarodowym, zrozumiałym przez wszystkich ludzi kochających sztukę.
Aby średniowieczna “okrągłość” tego miejsca została udokumentowana na dobre, zamieszczam jeszcze zdjęcia dróg, które o niej świadczą. Jak zapewne zauważysz, na szczyt wzgórza Castello Capannole ” prowadzą urocze krzywizny, w górę i w dół. Na szczęście na samej górze jest duży płaski placyk z parkingiem i parę “porządnych”, prostych i płaskich powierzchni wokół domostw, uffff… ale ulga!
Wspomniane matematyczne krzywizny, świadczą o średniowiecznej zabudowie Castello. Jeżeli jesteś tzw. “niewiernym Tomaszem” i musisz zobaczyć wszystko na własne oczy, przekonaj się sam/ sama – przyjedź pokrążyć sobie, na przykład na rowerku, dookoła Castello Capannole.
To jak będzie? Giro di Castello?
Dlaczego tę górną część Capannole nazywamy “Castello”? W języku polskim słowo to znaczy zamek, a przecież każdy widzi, że nie ma tam żadnego zamku! Nie ma, ale był… Najwcześniejszy znany dokument, w którym wymienia się Castello Capannole datuje się na rok 1038 czyli XI wiek n.e., a ja wypatrzyłam w sklepiku w Bucine interesujący ślad historii w postaci stronicy z książki, na której widnieje tajemnicza pieczęć.

Źródło: “Bucine and its valleys. Tourist/ Cultural/ Nature Itineraries”. La Zecca, czerwiec 2010, Bucine. str. 60.
Autorom anglojęzycznej książki tj. Fulvio Bernacchioni i Laura Bonechi, wydanej pod patronatem Comune di Bucine (gminy Bucine) pt. “Bucine and its valleys. Tourist/ Cultural/ Nature Itineraries”. La Zecca, czerwiec 2010, Bucine, udało się dotrzeć do dokumentu z XVIII wieku, w którym widnieje pieczęć wolnego miasta Capannole.
Zaprzyjaźniony architekt Rudi, mieszkający w Borgo di Capannole, nieco poniżej Castello, ma nawet kopie starych map, z których wynika na przykład, że wcześniej wznosił się tu zamek z wieżą wartowniczą. Nie była to raczej siedziba rodzinna żadnego możnowładcy, ale struktura militarna z wieżą widokową, czyli twierdza otoczona murami.
W czasach średniowiecza na tych terenach, między Sieną, Arezzo a Florencją toczyły się nieustanne wojny, bitwy i batalie, o czym pisałam między innymi przy okazji szukania informacji o niezwykłe urokliwym miejscu w głuszy – SOGNA jak marzenie, SOGNA jak sen. Efektem tych wojen była totalna dewastacja tego terytorium – antycznych miast, domostw osad, zamków. Między innymi i Castello Capannole prawdopodobnie zostało zniszczone w tym okresie.
Jest tu mnóstwo śladów historii… Dowiedziałam się, że jeszcze do początków XX wieku, na szczycie wzgórza Capannole Castello istniał mały, wiejski kościółek a w jego bliskim sąsiedztwie przebywało okresowo kilku zakonników, franciszkanów, zazwyczaj mieszkających we franciszkańskim klasztorze Montecarlo niedaleko San Giovanni Valdarno. Niestety kościół runął ze starości chyba jeszcze przed pierwszą wojną światową, nikt już niestety nie wie kiedy, nie zachowała się nawet ani jedna fotografia, ani jeden jego rysunek.
Kościół na moich zdjęciach, ten przy “nowej” drodze, wytyczonej w roku 1928, jest jednym z najstarszych w okolicy i pochodzi prawdopodobnie z epoki paleochrześciańskiej. Jego wiek szacuje się na IV-V wiek n.e. W późniejszych okresach był również przebudowany, ostatnio został zrekonstruowany na początku XX wieku i taki widnieje na moich zdjęciach.
Z tym kościołem to jest tak, że zawsze mnie zachwyca. Pewnie pomyślisz, że jestem jakaś “nawiedzona”, ale mogłabym mu robić zdjęcia prawie codziennie, bo niby kościół ten sam, a jednak zawsze inny.
Jest piękny, jednak nie mogę odżałować starego wiejskiego kościółka na wzgórzu Castello, po którym nie został nawet rysunek. Wielka szkoda dla pejzażu i dla Castello Capannole! Póki pieczę nad tym miejscem sprawowali zakonnicy, wszystko stało jak za dawnych czasów, ale gdy wzgórze zostało zasiedlone przez prostych chłopów (chłop tj. contadino), którzy nie byli świadomi i nie doceniali wartości historycznej dawnej architektury, zaraz zaczęło się rozbieranie budynku i zacieranie śladów historii.
Osobiście marzę, aby znaleźć jakiś opis lub wizerunek kościółka z czasów, gdy jeszcze stał na wzgórzu Castello Capannole.
Nieco poniżej Castello znajduje się Borgo di Capannole, zaliczane przez ekspertów w tej dziedzinie do bardzo dobrze utrzymanych posiadłości historycznych.
A jeszcze niżej jest piękna, bardzo okazała i również “z epoki” willa La Maesta , wspaniała posiadłość właściciela kempingu La Chiocciola w Capannole.
Czytam w ulotce na temat willi Maesta, że została ona zbudowana na początku XVIII wieku (a zrekonstruowana w roku 2003), w miejscu istniejącego tam wcześniej średniowiecznego młyna, przy moście, gdzie mieściła się straż i przy którym istniała wyznaczona obowiązującym prawem “cantina” w tym wypadku magazyn, skład towarów, w którym odbywało się nakładanie akcyzy na rozliczne towary kupieckie przez “dazieri”, których po polsku nazwalibyśmy “akcyźnikami” czyli poborcami podatkowymi miłościwie panujących wówczas władców… Dziwne, ale nie mam żadnego zdjęcia tej wspaniałej willi. Pewnie za niedługo zasypię mój blog zdjęciami Jej Wysokości Willi 🙂
Na razie wstawiam parę zdjęć niektórych ulubionych miejsc. Więcej zdjęć ulubionych miejsc zamieściłam na “Wesołe jest życie turysty, ho ho!”
Na szczęście w Castello Capannole mieszkają również szanujący wartość historyczną tego miejsca, ludzie którzy nie zasłaniają średniowiecznych kamiennych murów nowoczesnymi tynkami, ludzie którzy z pasją rozwiązują zaplątane zagadki historii i prowadzą dokumentację każdego najmniejszego śladu dawnych czasów.
Z tego co wiem dokumentacja ta jest bardzo okazała i gotowa, dlatego mam nadzieję, że powstanie strona internetowa na temat historii Borgo di Capannole i całej tej miejscowości.

Zainspirowałam się zachwytem polskich turystek, bo ja ostatnio jakoś przestałam się zachwycać moją głuszą. Myślałam sobie: “Diabli nadali tę robotę, tę głuszę i tę całą Toskanię!” A one się zachwycają wszystkim. Ich zachwyt przeszedł na mnie a mój zagubiony zachwyt wrócił do mnie!

Znowu zachwycam się głuszą! Czyż to nie cud? Dziękuję Wam, Kochane dziewczyny.