SIESTA sjesta, O Sole Mio, CARRAMBA!
Sjesta! Pewnie gdzieś wcześniej wspominałam, że jestem wielbicielką MUZYKI ŚWIATA, muzyki tradycyjnej, której towarzyszą instrumenty nie wymagające żadnych wspomagań za wyjątkiem uzdolnionych rąk, śpiewanej z sercem i od serca, wszędzie gdzie się da.
A zaczęło się od beskidzkich szlaków, gdzie po raz pierwszy ja, “dziecko komercji”, które nie znało innej muzyki niż tzw. “popowej radiowej sieczki”, usłyszałam wieczorem, po intensywnej letniej burzy pewnego śpiewającego BACĘ. Można rzec, że darł się po góralsku na całe gardło przy swoim szałasie, a dodatkowo jego głos rozlewał się po halach. Niesamowite!
Od tego zaczęła się moja fascynacja tradycyjną muzyką góralską Beskidów i Podhala z Trebuniami Tutkami na pierwszym miejscu, ale apetyt rósł w miarę jedzenia, więc zataczałam kręgi coraz dalsze: od ukraińskiej, bałkańskiej, fińskiej (ach, ta VARTTINA), po afrykańską, kubańską, brazylijską, arabską, chińską, flamenco, po lamenty cypryjskie, śpiew sardyński i wiele innych.
A wraz z filmem Johna Turturro “PASSIONE”, która jest opowieścią o muzyce Neapolu, wielkiego portu morskiego, do którego od wieków przybijali ludzie całego świata przywożąc tu nie tylko towary ze swojego kraju, ale i swoją muzykę, poznaję wielokulturowy kociołek południowych Włoch.
Zobacz kinowy zwiastun tego filmu – myślę, że jeżeli lubisz Muzykę Świata, to od razu, tak jak ja, zechcesz się nim upajać, czyli kupić go wraz z płytą, oglądać i słuchać nieustannie!
Trochę więcej o filmie i muzyce Neapolu jest na mojej tajnej playliście, którą rozpoczyna tradycyjna, niezwykła Pieśń na Cześć Wezuwiusza.
Z racji mojej fascynacji włoskim krajem, od dobrych paru lat odkrywam dla siebie piękną włoska muzykę, jej korzenie i jej nowoczesną stronę, ale cały czas wracam do MUZYKI ŚWIATA. W Polsce wiem, gdzie można ją znaleźć – między innymi w radiowej Trójce, w programie Marcina Kydryńskiego “SIESTA”.
Na szczęście mam dostęp zawsze i wszędzie do muzyki świata, bo po pierwsze istnieje internetowa strona SIESTY, a po drugie do Toskanii przywiozłam kwintesencję MUZYKI ŚWIATA wybraną przez autora mojego ulubionego radiowego programu, na 10 CD, nie tylko w celu ich słuchania, ale i nieustannego inspirowania się się zdjęciami Marcina widniejących na okładkach i opisach do płyt, stanowiącymi piękną oprawę SIESTY, o wczytywaniu się w ciekawe informacje o wykonawcach i piosenkach nie wspomnę.
Tak sobie pomyślałam, że Włochy to przecież, obok Hiszpanii, Portugalii, Grecji, ojczyzna sjesty, czyli przerwy poobiedniej, więc zaczęłam przeglądać płyty z serii “Siesta” w poszukiwaniu włoskich inspiracji.
Ze zdziwieniem przyjęłam fakt, że na SIEŚCIE autorstwa Marcina Kydryńskiego znajduje się tylko jedną włoska piosenka.
Na 10 płyt, a w zasadzie na 13, bo są jeszcze 3 CD SIESTA FESTIVAL, 2013, 2014, 2015, tylko jedna włoska piosenka! Jak to możliwe??? Przecież Włochy znajdują się tuż za miedzą, rzut beretem, na innym brzegu Morza Śródziemnego! Czyżby Włochy były mało “SIESTOWE”?
Owa włoska piosenka to “ORA” (czyli “TERAZ”) śpiewana przez Chiarę Civello, którą Marcin w opisie płyty określa jako “rozkoszną Rzymiankę przed trzydziestką”, piosenka pozostaje bardziej w klimacie bossa novy i jazzu niż muzyki świata i pewnie dlatego Marcin zalicza ją do “sjestowych”. Po wsłuchaniu się w jej tekst, stwierdziłam, że coś mi to przypomina – żeglowanie w nieznane…. bez planu, bez celu i bez pieniędzy, uuuu… wypisz wymaluj – MOJE ŻYCIE!!!
Z tą wielką różnicą, że u mnie żeglowanie po falach życia, do niedawna było podszyte ogromnym strachem przed dobiciem do portu nazywającego się DONIKĄD, natomiast z piosenki bije taka dziecięca radość, lekkość wynikająca może z braku przejmowania się błędami. Ta piosenka wydaje się być zbiorem moich pobożnych życzeń…
“ORA to piosenka o życiu chwilą. Chiara nie marnuje żadnej z nich” – pisze Marcin w opisie płyty SIESTA 2. Właśnie… nie marnować czasu!
Chiara Civello “ORA”
Ora che sto per partire Non voglio pensare a dove arriverò Guardo dritto verso il mare E dietro l’orizzonte mi nasconderò Mi allontano, vado via Ora che sto per partire C’è una luna anche per noi C’è chi vive, c’è chi muore Ma io voglio navigare Blu di notte blu di giorno Dentro il vento l’euforia |
Teraz, gdy mam wyruszyć Nie chcę myśleć o tym, dokąd dotrę Patrzę prosto w kierunku morza I ukryję się tam, za horyzontem Oddalam się, odchodzę Depcząc po mojej tęsknocie Istnieje droga tylko dla mnie, którą muszę znaleźć Teraz gdy wyruszam Wiem, że muszę iść nawet bez ciebie. Walizka pełna obaw, Z ciężkim sercem I myśli o Tobie Jest jakiś księżyc również dla nas Tam gdzie się spotkamy, jeśli chcesz Wypełnić go Twoimi marzeniami każdego wieczoru Są tacy, którzy żyją i umierają Bez popełniania błędów Zamknięci w dniach Z których nie mogą już wyjść A ja chcę żeglować Nie wiedząc, gdzie dochodzi morze W środku mojej fali cichej fali Niebieskość nocy, niebieskość dnia Pejzaż dookoła tego Czego nie znam Podróż w jedną stronę Jedna piosenka na dzień To wszystko, co mam W wietrze euforii W morzu melancholii Jest jedna gwiazda TYLKO MOJA, za którą podążam. |
Zastanawiałam się właśnie w jakich włoskich piosenkach przejawia się DUCH MUZYKI ŚWIATA? Bo chciałabym zaproponować coś włoskiego na SIESTĘ i to się ukaże na którejś tam następnej płycie? I może będzie więcej włoskich inspiracji na SIEŚCIE… Ale było by suuuuper! Zastanawiam się nad ostatnimi wyczynami ZUCCHERO i jego “La session Cubana”.
ale i wcześniejszymi dokonaniami z płyty “CHOCABECK“.
Czy ktoś słyszał piosenkę “O SOLE MIO” po arabsku? Bo na filmie i płycie PASSIONE właśnie tak jest – poczatek kultowej włoskiej pieśni po arabsku.
Mamma Mia! – w tym wypadku okrzyk zachwytu, a nie zdziwienia lub oburzenia.
A czy ktoś słyszał KONCERT GONGÓW w wykonaniu Oli Żochowskiej ze Studio Dakini w Bielsku Białej? Bo ja jestem koncertami Oli zachwycona i wychodzę z nich przeszczęśliwa…. Życzę sobie uczestniczyć w każdym koncercie Oli, bo to cudowne przeżycie. Jeżeli ktoś słyszał, to wie, że to ósmy cud świata, więc proszę o wstawiennictwo, bo bardzo chciałabym usłyszeć jej koncert na następnej płycie z serii SIESTA.
Panie Marcinie, koncert Oli jest bardzo “sjestowy”, niniejszym postuluję o wzięcie pod uwagę fragmentów koncertu przy komponowaniu następnej płyty z serii SIESTA.
P.S. Na koniec mam jeszcze piosenkę, której szczerze nie znosiłam w wykonaniu Domenico Modugno, a która zaczęła mi się podobać, gdy usłyszałam ją w wykonaniu Renzo Arbore – założyciela słynnej włoskiej orkiestry Orchestra Italiana.
No, i w takim jazzowo – deszczowym klimacie pasuje mi do którejś bardziej lirycznej SIESTY Marcina Kydryńskiego.
Ciao, ciao! Buona siesta!