Jedna taka włoska wakacyjna piosenka.
Pisałam niedawno o włoskiej muzyce z nurtu “Muzyki Świata”, która nadawałaby się, według mnie, do Siesty Marcina Kydryńskiego. Kocham muzykę, zwłaszcza tę w duchu SIESTY, więc wsłuchuję się w nowoczesną włoską muzykę w poszukiwaniu tradycyjnych klimatów.
Parę lat temu, dokładnie w roku 2012 przebojem wakacji we Włoszech była piosenka świetnego Biagio Antonacci pt. “Non vivo più senza te” (Już nie potrafię żyć bez Ciebie), która zawiera w sobie akcenty, jakich poszukiwałam – w nowocześnie zaaranżowanej muzyce pobrzmiewają instrumenty typowe dla popularnych ludowych melodii, typu tamburyn oraz akordeon, teledysk przedstawia przede wszystkim piękny, tradycyjny włoski taniec “pizzica”, a na końcu piękny ukłon w stronę muzyki ludowej, za co jestem Biagiowi?/ Biagiu? (Mamma Mia! Może lepiej nie będę odmieniać włoskich imion!) bardzo wdzięczna. Posłuchaj i zobacz koniecznie. Polecam z całego serca wszystkim miłośnikom wakacyjnej muzyki z duszą.
No tak, muzyki tradycyjnej we całej Bella Italia ci u nas dostatek, ale … obszar, który z wiadomych względów interesuje mnie najbardziej, czyli Toskania, nie ma swojej odrębnej, rozpoznawalnej muzyki, tak jak jest to w przypadku Neapolu lub całych regionów typu Sardynia, Sycylia, Puglia, etc.
Owszem, jak zorientowałam się wśród seniorów z głuszy, istniały popularne pieśni tak zwanego “ludu”, ale były to pieśni znane w całych Włoszech. Ludzie z głuszy, którzy byli przed wojną biednymi chłopami, opowiadali mi, że ktoś tam gdzieś miał harmonijkę, ktoś tam (jedna osoba na ileś tam wsi) miał akordeon lub harmonię, czy tamburyno, ktoś tam śpiewał, więc w niedziele organizowali sobie wiejskie potańcówki. Przy okazji dowiedziałam się, że wśród “ludu” był popularny taniec zwący się LISCIO, tańczony oczywiście w parach, a zawierającego elementy trzech innych tańców: mazurka, walca i polki.
Usiłowałam wytropić ślady muzyki tradycyjnej w Toskanii, ale bez większych sukcesów. Widocznie jej nie było, albo nie przetrwała… albo zatrzymała się na czasach muzyki średniowiecznej. To byłoby najbardziej prawdopodobne. Każde miasto w Toskanii ma swoje święta, uroczystości, obchody rocznicy bitew, święta patronów miast i prawie zawsze przy tej okazji można zobaczyć damy i dostojnych panów ubranych w piękne, średniowieczne szaty oraz usłyszeć dawną, średniowieczną muzykę, dudniące bębny nawołujące i zagrzewające do walki (tambury). tak jak te w czasie obchodów Palio w Sienie albo “Giostra del Saracino” w Arezzo czy też łagodne i przyjemne melodie muzyki dawnej towarzyszące wydarzeniom typu “Cena medievale” (Średniowieczna kolacja) w Certaldo czy “Festa medievale” (Średniowieczna Uczta/Swięto) w Monteriggioni.
Przyznam się, że na początku, nie wiedzieć czemu, mnie to denerwowało. “Ach, te ich średniowieczne przebieranki” myślałam sobie z przekąsem, pewnie z zazdrości, bo z uwagi na godziny pracy nigdy nie mogłam ich na żywo zobaczyć, nie wspominając nawet o aktywnym uczestnictwie w takim wydarzeniu.
A przecież nie powinnam tak myśleć, bo każde z tych świąt, festynów i uroczystości ma swoje korzenie właśnie w średniowieczu. Ale dopiero wymiana maili z Sylwią, autorką bardzo klimatycznej strony Dom Wina i Oliwy, trochę a może nawet więcej niż trochę 🙂 zmieniła moje myślenie. Przekonałam się do obchodów świąt wszelakich w duchu średniowiecznym, na razie czysto teoretycznie, ale już się cieszę na możliwość wzięcia udziału w takim średniowiecznym święcie w realnej rzeczywistości. Na razie przenieśmy się już teraz w czasy wieków średnich za pomocą wehikułu czasu, jaką jest cudownie kojąca muzyka dawna, czasem w nowoczesnej oprawie :).
Olga z bloga Zapisane Chwilą niedawno wysłała w świat zaproszenie do pląsów przy pięknej, średniowiecznej muzyce, która mnie totalnie urzekła. Może dawnym zwyczajem popląsamy sobie w parach? Ale nie za dnia, w czasie sierpniowych upałów typu “caldo africano”, które właśnie trwają. Późnym wieczorem i chłodną nocą, przy świecach, przy ogniu 🙂
Wiolla, jesteś niesamowita, piękne są te twoje opisy średniowiecznych obyczajów muzycznych… A Italia to ojczyzna pieśni wszelkiej, więc masz tam pole do popisu.
Biagio Antonacii jest świetny, to jeden z moich ulubionych piosenkarzy.
Dziękuje !
Dzięki 🙂
My chyba powinnyśmy założyć towarzystwo wzajemnej adoracji 🙂 Tak, Biagio Antonacci, Jovanotti, Giorgia to moja Muzyczna Trójca 🙂 Za wyjątkiem włoskiej SIESTY, może pamiętasz? https://www.mojatoskania.com/siesta-sjesta-wloska-o-sole-mio/
Ciao 🙂
Ciao Wiola,
Jestem “za” ( towarzystwem), bo czemu nie? Kochamy podobne klimaty i tematy, a więc rozumiemy o czym pisze “ta druga”…
Wow, lubię Twoje opisy, spostrzeżenia no i oczywiście komentarze, które zawsze podtrzymują mnie na duchu…
Trzymaj się pięknie i pisz tak dalej, a masz we mnie wiernego czytelnika, słuchacza, odbiorcę itp…
Ja lubię włoską muzykę, choć nie “sprecyzowaną”:) Erosa Ramazotti np. 🙂 KIedy zaczęłąm się uczyć hiszpańskiego, odkryłam, że on śpiewa też po hiszpańsku:) Wcześniej oba języki brzmiały tak samo:)
Zdziwiłam się dziś, że nie wiem, kiedy Ty coś publikujesz i znalazłam newsletter. To już będę wiedzieć:)
Niedługo zaczynam uczyć się włoskiego. W razie co pomożesz?:)
Na razie odzywam się do kelnerów:) Znam ledwo kilka słów, ale mówię takim pewnym tonem, że zaczynają rozmawiać… I wtedy się zaczyna: a co to znaczy? A to? 🙂
O! Inga, dobrze że mi przypomniałaś Erosa Ramazzotiego – ja też go uwielbiam! Trzymam go w samochodzie, bo świetnie się z nim jeździ 🙂
Rozumiem, że jesteś na wakacjach w Bel Paese, skoro odzywasz się po włosku do kelnerów. Zatem wrócisz mówiąc po włosku, tak przypuszczam 🙂 A w razie czego, wiesz gdzie mnie znaleźć.
W sekcji “Muzyka włoska” (na górze, w menu głównym) znajdziesz parę przetłumaczonych piosenek. Dwie są Bocellego, ale skoro na youtube u Ciebie jest zabroniony, to kup sobie płytkę we Włoszech. tą gdzie jest pieśń Ziemi “Canto della Terra”. Dla mnie ta pieśń jest cudem, dlatego z okazji Nowego Roku 2015 ją przetłumaczyłam. Może skorzystasz ucząc się włoskiego?
Ciaooo 🙂