Auto d’ Epoca czyli zabytkowe samochody w Toskanii.
“Auto d’epoca” czyli zabytkowe samochody w Toskanii. Opowiem Ci – to trochę za dużo powiedziane. Pokażę Ci zdjęcia, które w dodatku w większości zrobił za mnie (albo dla mnie) KTOŚ INNY… Tajemniczy nieznajomy? Nie! Justyna i Robert, którzy przyjechali z Polski do mojej GŁUSZY i wykonali za mnie moją “robotę” czyli pojechali do Sieny na zjazd zabytkowych automobili 1000MIGLIA oraz do Montevarchi na zjazd starych Ferrari i motorów Ducato, wykonali mnóstwo zabawnych zdjęć oraz dali mi swoje pozwolenie na wykorzystanie owych zdjęć na mojej stronce. Byłam przeszczęśliwa, bo akurat gdy Justyna i Robert przyjechali, brakowało mi czasu na fotografowanie czegokolwiek. Z przyjemnością prezentuję wybrane ich fotografie ze Sieny i Montevarchi: [envira-gallery id=”24494″]
Przedstawiam również sympatycznych autorów powyższych fotografii. Oto Justyna na zdjęciu Roberta:
Oto Robert sfotografowany przez Justynę:
A oto “ich” bajkowy, toskański domek na wzgórzu… Nie wiem, kto wykonał to zdjęcie, ale dla potrzeb ułatwienia sobie życia przyjmijmy autorstwo wspólne, tak zwany “wespół w zespół”:
A tak w zasadzie, skoro “ich” Toskania znajduje na mojej stronie, więc wygląda na to, że po części chyba mam w tym swój udział. Oto Toskania widziana oczyma turystów, czyli piękna, majowa Toskania na zdjęciach autorstwa Justyny i Roberta: [envira-gallery id=”24473″]
W ubiegłym tygodniu udało mi się wyskoczyć na parę godzin do Arezzo i od razu spostrzegłam, że DUCH STARYCH AUTOMOBILI wręcz nawiedza każde miejsce, w którym się znajdę. Pewnie mści się, że nie było mnie w Sienie czy Montevarchi podczas przejazdu zabytkowych samochodów. Udało mi się “ująć” tego DUCHA, tym razem już za pomocą mojego aparatu: [envira-gallery id=”24462″]
Justyna i Robert wyjechali z GŁUSZY, a ja właśnie zajadam się kawałkiem Polski, czyli PTASIM MLECZKIEM, które mi przywieźli. Ach, te słodziutkie mleczko, zapamiętam na zawsze to uczucie, kiedy ktoś nieoczekiwanie przywozi polski przysmak – nie co dzień dostaje się coś pysznego, a jeszcze COŚ, co w dodatku przypomina mi nasz najpiękniejszy z krajów…. Jeszcze raz Wam dziękuję. A więc, zajadam się ptasim mleczkiem i nagle słyszę jakiś piekielny łoskot. Wychylam się z okna, i co widzę? Do turystycznego domku naprzeciwko przyjechało coś “kajakopodobnego”: [envira-gallery id=”24511″]
i bryczkopodobnego, aparat w ruch: [envira-gallery id=”24500″]
Wygląda na to, że również i moją GŁUSZĘ nawiedził DUCH STARYCH AUTOMOBILI. I dobrze!
Zdjęcia fajne i ja pamiętam jak robiłam we Florencji witrynę z samochodami..
Cóż samochody dawne i te nowe jednoznacznie kojarzą się z włochami. A we wrześniu ptasie mleczko może być Ci dostarczone, tylko aby nam udało się wyjechać…a na razie ciii. Pozdrawiam.
Tak, stare samochody i motocykle mają swój urok i dobrze prezentują się wśród wąskich uliczek murów średniowiecznych miast Toskanii.
OK, Ciiiiii… jak śpiewa Grzegorz Turnau:
Na ulicach cichosza /na chodnikach cichosza /nie ma Mickiewicza
i nie ma Miłosza” i jeszcze “Tu cichosza tam cicho / i w ogóle nic ni ma /wiosna to czy lato / jesień albo zima”
starajmy się nie spłoszyć WYPŁOSZA 🙂
Podpisano: MleczkoŻERCA 🙂
Los płata psikusy a “Cichoszę” lubię!
🙂
Wiolka, to my dziękujemy Tobie za WSZYSTKO. Gdybyśmy wiedzieli,że nasze zdjęcia będą gościły na Twoim blogu,to byśmy się bardziej “postarali” 🙂
A jakim cudem te auta wjechały na Twoje wzgórze? Miałaś gości u siebie?
Wiesz Justynka, powiem szczerze, że gdy oglądałam Wasze zdjęcia, pierwsze uczucie jakie do mnie przyszło to … nutka zazdrości. Pomyślałam sobie: “siedzisz w tej Toskanii parę lat i myślisz, że robisz ciekawe zdjęcia, a tu przyjeżdża ktoś na tydzień i robi takie super foty w super miejscach, że za jednym zamachem zabiera ci od razu tytuł MISZCZA fotografii” 🙂
Co do aut to przyjechali do Vittori, tej co ma domek dla turystów naprzeciw mnie, ten z irysami i różyczkami 🙂 Wehikuł kajakopodobny daje radę wjeżdżać na górę tylko i wyłącznie na wstecznym biegu 🙂 a bryczkopodobny wjeżdża normalnie. Obydwa strasznie warczą, kajakopodobny warczy 4 razy głośniej niż bryczkopodobny (moja subiektywna ocena)
Ciaooooo
Myślę,że 99% tutaj zaglądających zazdrości Tobie,że masz Toskanię na codzień 🙂 My,turyści z ograniczeniami czasowymi , staramy się jak najwięcej zobaczyć i robimy mnóstwo fotek, by później w kraju “odtwarzać” wspomnienia i podzielić z innymi tym czego oni nie widzieli…Ciao,ciao…:)
No popatrz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 🙂 Bo według mnie to mam GŁUSZĘ NA CO DZIEŃ, a Toskanię na niedzielę. GŁUSZA jest fajna, gdy się ma często kontakt z “normalnym światem”, wtedy GŁUSZA jest przeciwwagą tego “codziennego wariactwa”. Natomiast tylko GŁUSZA i nic poza tym, hmm… wcale to nie jest aż takie dobre. Ale skoro ktoś mi tego zazdrości… to widocznie jest czego. Może ja patrzę na to innymi oczyma, oczyma człowieka lubiącego miejskie rozrywki typu kino, teatr, koncert, spotkanie autorskie z ulubionym pisarzem, rozmowy z bliskimi i przyjaciółmi, a który który znalazł się niestety ale SAM w miejscu “daleko od szosy”, pozbawionym “DUCHOWEJ STRAWY”. W niedzielę muszę wrócić o 20.00 do pracy, a w lato właśnie wtedy, a nawet później – od 21.00 (gdy zelżeje upał) zaczynają się koncerty, spektakle, spotkania z ciekawymi ludźmi. Dobrze chociaż, że jest internet i że mogę porozmawiać sobie z kimś tak miłym wirtualnie 🙂