AREZZO. La Vita è Bella.
W Arezzo la Vita è Bella. Pamiętasz ten film? I to słynne, słodkie: “Buongiorno, Principessa!” Arezzo to również i moje ukochane miasto w Toskanii.
Mieszkam w pobliżu, hmm “w pobliżu” to rzecz względna. Arezzo znajduje się w odległości 32 km od mojego miejsca zamieszkania. Z uwagi na obowiązki związane ze stanem zdrowia “włoskich dziadków”, odwiedzałam je stosunkowo często, niestety nie w celach turystycznych ale “szpitalno – rehabilitacyjnych”.
Niemniej jednak miasto Arezzo jako stolica prowincji jest zawsze żywe i zawsze coś ciekawego się dzieje, nawet w długie jesienne lub zimowe niedzielne wieczory, podczas gdy mniejsze toskańskie miejscowości zapadały w po-turystyczny zimowy letarg.
Arezzo jest słynne ze swojej Fiera Antiquaria czyli z targów, które w naszym najpiękniejszym z języków 🙂 znaczą PCHLI TARG. Odbywa się zawsze w pierwszą niedzielę (a często również i w poprzedzającą ją sobotę) miesiąca i naprawdę można tu znaleźć wszystko – od antyków przez starocie po peruwiańskie amulety.
Ja osobiście wolę Arezzo bez Pchlego Targu, bo nie przepadam za tłumami i tłokiem ulicznym. Wysokie kamienice, wąskie uliczki pnące się w górę miasta, wszechobecne kamienne schody, kościoły, turyści siedzący na średniowiecznych murach, zaułki i zakamarki z pamiątkami – taaaak, to właśnie moje ulubione miejsca.
O dziwo, na razie nie mam wielu zdjęć z Arezzo. Ostatnio starałam się to nadrobić. Wzięłam aparat fotograficzny i … na miejscu okazało się, że baterie się wyczerpały i nic z tego. Byłam wściekła, bo Arezzo w promieniach popołudniowego słońca było tak piękne! Zawsze zostanie mi już takie przed oczami, w ciepłym popołudniowym świetle. W Arezzo la vita e’ bella… Tak doświadczyłam tego i zapamiętam zawsze mój zachwyt. Marzę, żeby to jeszcze raz zobaczyć, a jakby się dało jeszcze uwiecznić, to byłoby idealnie…
Na razie prezentuję Arezzo opisane w książce “Arezzo. La vita è bella. Diario di viaggio in una cità da Oscar” czyli “Arezzo. Życie jest piękne. Pamiętnik podróży po mieście wartym Oskara” wydanej w 2009 przez miasto Arezzo. Przepraszam za nie najlepszą jakość skanowanych zdjęć, być może uda mi się coś z tym wkrótce zrobić i wtedy je wymienię. A może i nie wymienię? Niech sobie takie zostaną, trudno 🙂 [envira-gallery id=”21502″]
Pieknie!I ja tam bylam,kawe i wino pilam:)
Kawę i wino, czyli coś, co w Arezzo smakuje najbardziej 🙂 jak pić to pić, ale jeżeli chodzi o jedzenie, lubiłam tam podjadać świeżo prażone, solone migdały, które ZAWSZE są na straganie w jednej z poprzecznic CORSO ITALIA i pieczone kasztany, te ostatnie oczywiście nie zawsze, tylko październik- listopad-grudzień 🙂