Makowa Panienka i magia bajek
W Toskanii maków ci dostatek, co udowadniałam dwa wpisy temu 🙂
Może dlatego Wiola, ubrana na czarno – ciemno-pomarańczowo skojarzyła mi się z rozkwitłym makiem.
Z makiem, a nawet z Makową Panienką – animowaną bajką na dobranoc z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, czyli z czasów dobranocek łagodnych i poczciwych.
Podobnież nie ma już dobranocek na normalnych, niedziecięcych kanałach telewizyjnych. Nie dam głowy, bo rzadko oglądam telewizję w PL. We Włoszech w ubiegłym roku stałam się “specjalistą ds. oglądania telewizji”, bo moja wiekowa Bambina z Ambry nie mogła spać i musiałam z nią oglądać telewizję do północy, po czym ona sama potrafiła załączyć telewizor na cały regulator (bo jest przygłucha) o 3.00 i 4.00 nad ranem, co dla mnie oznaczało zero spania.
Zaświadczam, że na włoskich kanałach niedziecięcych nie ma dobranocek. Szkoda, podejrzewam, że włoskim “Bambinom” przydałyby się na dobranoc takie bajki piękne, łagodne i poetyckie, takie jak “Makowa Panienka”, a nie wrzaski i kłótnie “gniewnych” ludzi różnych opcji politycznych w programach pseudo-publicystycznych.
Wiolę, tj. Makową Panienkę zobaczyłam parę dni temu na żywo, w toskańskiej rzeczywistości, na cyprysowej alei oświetlonej zachodzącym słońcem. To znaczy oświetlona to ona zapewne była porankiem, w momencie gdy my przybyliśmy, słońce ustawiło się za cyprysami, ale ponieważ był to ostatni dzień przed wyjazdem, więc zdecydowałam się robić zdjęcie pod słońce.
Cóż, trudno, powiedziałyśmy sobie z Makową Panienką – na razie robimy foty pod światło, a będzie to świetny punkt wyjścia dla sesji porannej, gdy przyjedziemy tu następnym razem. I w ten sposób mamy nieco ciemnawe foty. W zasadzie mogę te zdjęcia jeszcze rozjaśniać w nieskończoność, ale wydawało mi się, że tak będzie bardziej tajemniczo 🙂 Zresztą, wszystko przed nami.[envira-gallery id=”34412″]
Aż mnie zamurowało! Makowa Panienka przywołała do mnie bajkowe uczucia dziecięcej beztroski, zabawy, łagodności, poezji. Bardzo spodobał mi się jej spontaniczny i żywiołowy zachwyt cyprysami.[envira-gallery id=”34418″]
Lubię takie zdjęcia pod światło, szczególnie gdy słońce prześwituje przez cyprysy. Jednak zawsze pamiętam, aby robiąc takie zdjęcia, ukryć się w cieniu cyprysa. W razie czego, Ty też pamiętaj, to bardzo ważne, aby robiąc zdjęcia pod słońce, samemu być w cieniu, bo zobacz; i ja widnieję na jednej fotografii w pierwszej rozwijalnej galerii. Stoję sobie na cyprysowej drodze w makowym towarzystwie.
Tyle że fotę robił “Miszczu” fotografii, który zapomniał ukryć się w cieniu. I wyszło oślepiające słońce, cyprysy i trzech niewyraźnych ludków na drodze. Ale zdjęcie jest, i to się liczy. Najwyżej zrobimy powtórkę z rozrywki czyli sesję zdjęciową z cyprysami jeszcze raz. Już się cieszę!
Cudnie, że w ten dzień skumulowały się dwie magie, a raczej, wymawiając z włoska, MA-DŻI-JE – madżija Makowej Panienki i madżja zachodzącego słońca.[envira-gallery id=”34424″]
Dwie ma-dżi-je parę dni temu, a mój zachwyt i dobre emocje płynące od Wioli i Makowej Panienki trwają do dzisiaj. Jak to możliwe, że widzę coraz więcej piękna i magii? Chwil, trwaj!
Samych pięknych i magicznych chwil Ci życzę. Ciaoooo 🙂
P.S. Pisałam o “Miszczu” fotografii, a teraz uświadamiam sobie, że jestem “Miszczem” fotografii, bo zdjęcia są za ciemne oraz “miszczem” przypominania sobie ważnych spraw po czasie, co objawia się w formie dokładania treści moim wpisom typu P.S. lub P.P.S. ech…
Przypomniało mi się, że po zachodzie słońca towarzyszył nam magiczny księżyc, prawie w pełni. Jutro pełnia, więc Makowa Panienka z księżycem jak znalazł 🙂
Wiollu
Piękna Toskania widziana Twoimi oczami
Zachwycające magiczne zdjęcia
Każdy z nas ma za sobą jakieś historie,
Twoja inspiruje i daje do myślenia. …
dajesz ludziom siebie niesiesz pomoc tam gdzie nie zawsze jest dostępna. ..
Taki Toskański Anioł z Ciebie ♡
Žyczę Ci Dolce vita… zasługujesz na to…
Dziel się z nami tym co urzeka Ciebie masz dar super blog 🙂
uściski Jola
Jolu, jestem Ci taka wdzięczna za Twoją poezję – bo ten komentarz to poezja… W każdym wierszy przemycasz dobre myśli. Dziękuję Ci <3
Jestem zazdrosna o…tę przejażdżkę Makowej Panienki cabrioletem! 🙂
Och…ponoć było bajecznie !
Racja, byliśmy wszyscy zachwyceni, naprawdę! Dla mnie też przejażdżka kabrioletem to jest coś – w PL takie rzeczy mi sie nigdy nie zdarzały. Zawsze mogę Cię przewieźć, albo Pandzią albo kabrioletem, wybieraj 🙂 Przyjedź to zobaczysz, jaki ze mnie rajdowy Kubica 🙂
Ściskam, Wiolla
Makowa Panienko – piękne bajki piszesz 🙂 Gdybyś chciała pisać więcej – to projekt o którym pisałam niedawno (a ty komentowałaś) – właśnie rusza 🙂
Aniu, to nie ja! Jeszcze nie ma tak dobrze 🙂 , właśnie się zapisuję, bo chcę być taka Makowa i kreatywnie pisarska 🙂 Dzisiaj, dzisiaj – już się cieszę 🙂 Salutuję 🙂