Czerwony, niebieski i złoty.
Miała nadejść złota, włoska jesień, a przyszła czerwona, różowa, niebieska i tylko trochę złota.
Ubiegłej jesieni ze zdziwieniem zauważyłam, że toskańska jesień jest bardzo niebieska i nawet zaistniała dla mnie Jej Wysokość Niebieskość. Toskania na niebiesko zachwyciła mnie totalnie.
Zapewne też i dlatego, że niebieskość zbiegła się czasowo z ważną dla mnie podróżą, bo wtedy po raz pierwszy pozwoliłam sobie na Wielką Toskańską Włóczęgę.
W tym roku przemówiło do mnie całe spektrum czerwieni; od tonacji pomarańczowych po różowe. Wszystko dookoła było lub stawało się czerwone, różowe lub ceglaste – dachy domów, winorośle i spadające liście. Złotych vel żółtych obiektów mój aparat fotograficzny prawie nie uwiecznił, więc płynie z tego wniosek, że albo on pracuje tak wybiórczo, albo ich tam nie było. 🙂 [envira-gallery id=”29631″]
Tej jesieni, jak dla mnie największą przewagę mają kolory czerwony, niebieski i kamienno-złoty. Plus parę maźnięć żółtych, pomarańczowych i rdzawych na tle zieloności i oto jesienna głusza jak malowana. Malowana ciepłym światłem zachodzącego słońca.[envira-gallery id=”29642″]
A skoro głusza już namalowana, to może mały spacerek za miedzę – do sąsiedniej Cenniny, której zamkowe wnętrze uwieczniłam ostatnim razem. Zapraszam Cię do obejrzenia jesiennej, zawsze kolorowej Cenniny. Zawsze pięknej i po prostu bajkowej, nawet w bladym jesiennym słońcu.
Pięknej gdy zieleń łagodnie przemienia się się w czerwień.
[envira-gallery id=”19195″]
I kiedy czerwień przechodzi w róż. Właśnie, w Cenninie czerwień przechodzi nie w brąz, a w róż. Znaczy że czerwień nie rdzewieje, a przynajmniej nie od razu. Dzieje się to za sprawą pewnej odmiany bluszczu, które nazywają tu dzikim winem.
Przypomniało mi się brodzenie w jesiennych liściach, w miejskich parkach w dzieciństwie, “za bajtla”, jak u mnie mówią na Śląsku, później na górskich szlakach. Teraz po raz pierwszy w życiu, doszło mi najprawdziwsze szuranie butami w czerwono-różowych liściach w Toskanii. Niesamowite. Wszystkie małe dziewczynki, które jak wiadomo, kochają różowy kolor, byłyby zachwycone.[envira-gallery id=”29654″]
Dzisiaj, w przerwie mojej pisaniny o szuraniu w liściach, przychodzi do mnie List z Hamaka, w którym Kamila, założycielka i Dobry Duch IKIMASA na końcu listu pełnego wartościowych treści, przytacza taki cytat: “A teraz idź do lasu i … wytarzaj się w liściach”. Mimowolnie spoglądam na ekran pełen różowych liści.
O, tak! Tarzanie się w różowych liściach w Cenninie to byłoby coś! Przyznaję się, że zawsze tylko grzecznie szurałam po liściach, a jednak, aby je dogłębnie poczuć, prawdziwie i spontanicznie jak dziecko, trzeba się rzucać na te różowe liście, tarzać i wytarzać za wszystkie czasy!
Najlepiej w promieniach jesiennego słońca, a już na pewno przed zmrokiem, zanim noc obejmie jesienną Cenninę w swoim chłodem.
Pięknie wygląda toskańska jesień!
I w kolorach liści jest zupełnie taka sama jak polska.
Pozdrowienia ciepłe Wiollu.
A ja myślałam, że odkryłam nieznane kolory 🙂 Coś mi się zdaje, że dużo u Ciebie pędów dzikiej winorośli, fajnie! No chyba że masz inne rośliny o różowych lub czerwonych liściach. Ciekawa jestem jakie? Bo chciałabym sobie urządzić Toskanię w Polsce i brodzić, co ja mówię, tarzać się w różowych liściach 🙂
niesamowite, piekne
dziękuję z całego serca 🙂 Przypomniała mi się piosenka z ubiegłego wieku “Podaruj mi trochę słońca” (BemiBek) Fajnie by brzmiała też jako “Podaruj mi trochę piękna”. Już sobie śpiewam. Cieszę się, że podarowałam Ci trochę piękna.
Salutuję, ciao ciao 🙂