Opowiem Ci o wymarzonym ogrodzie.
Opowiem Ci jeszcze o ogrodzie. Pamiętam, że kiedyś, “za młodu” rozczytywałam się w powieści “Tajemniczy Ogród” autorstwa Frances Hodgson Burnett. Fascynowały mnie wtedy odważne wyczyny tej straszliwie niedobrej panienki Mary i rozpuszczonego, wiecznie chorego panicza Collina.
Najbardziej utkwiły mi w pamięci dwie sceny: gdy Mary znalazła ukryty klucz i gdy po raz pierwszy weszła do zamkniętego od lat ogrodu i na końcu, gdy przybył Lord Craven, ojciec Colina i zobaczył go zdrowego i roześmianego w tajemniczym ogrodzie, kiedyś zapomnianym a teraz tętniącym życiem…
W 1993 roku Agnieszka Holland stworzyła film na podstawie tej powieści, którego jeszcze w całości nie obejrzałam. Dobrze, że zaczęłam myśleć o ogrodach – dzięki temu uświadomiłam sobie, że czas wrócić jeszcze raz do tej powieści i spojrzeć na nią oczyma naszej wielkiej pani reżyser.
W tajemniczym ogrodzie:
Dla mnie osobiście tajemniczym ogrodem jest mała toskańska miejscowość SOGNA. Byłam tam po raz pierwszy parę lat temu w grudniu, wieczorem ok. godz. 19.00, gdy było już bardzo ciemno, na szczęście gmina Bucine czy też właściciele domów pomyśleli o przepięknym podświetleniu terenu i murów tego miejsca. Zdjęcia Sogna, które prezentuję na blogu zrobione są w ubiegłym roku, w dzień gorącego lata. Do wykonania zdjęć nocnych tego pięknego miejsca przymierzam się, a jakże! Zobaczymy kiedy moje “przymierzanie się” da jakieś efekty 🙂
Jak wiadomo, w Toskanii jest o wiele cieplej niż u nas, w związku z tym nie trzeba na przykład wykopywać cebulek kwiatów z ziemi, w obawie że zmarzną podczas zimy. Jest mnóstwo bylin, których bulwy, kłącza czy korzenie są zawsze w tym samym miejscu: lawenda, rozmaryn, szałwia, różyczki rojników etc. Nie trzeba nawet pamiętać, że tam są, wystarczy zostawić ogród w spokoju, a one pojawią się kiedy nadejdzie ich “pięć”, a nawet dziesięć minut.
Może nie jest tak, że w toskańskim ogrodzie wszystko dzieje się “samo” – trzeba przycinać trawę, niektóre drzewa, jak na przykład oliwki, ale jednak, gdy już mamy pewną “bazę”, nasz ogród żyje swoim życiem. Ten rozmaryn rośnie sobie w spokoju już ponad 25 lat i ma się całkiem dobrze, w słoneczne dni przysiada sobie na nim mój KICIUŚ, a w upalne dni gorącego włoskiego lata kotek wyleguje się w zacienionym zakamarku między rozmarynem a murem, gdzie jest ciemno i zimno.[envira-gallery id=”24417″]
W kwietniu zachwycam się irysami a po paru tygodniach, w połowie maja, po ich przekwitnięciu, na ich miejsce naturalną koleją rzeczy wchodzą maki, po makach róże i różyczki, których różne odmiany kwitną aż do sierpnia. W międzyczasie na fioletowo mieni się lawenda, która kwitnie od czerwca aż po wrzesień. I całe mnóstwo innego ziela, którego nazw niestety nie znam. Naturalna kolej przemijania: wiosna – irysy, a latem prawie na tym samym miejscu po irysach, rosną maczki a potem róże:
Do mojego ogrodu chciałabym też skopiować pomysł mojej koleżanki Edyty, która jest właścicielką pięknego, bardzo zadbanego ogrodu, w którym, dzięki jej niezwykłym zdolnościom ogrodniczki, rośnie mnóstwo pięknych roślin. Ten pomysł to kącik leśny. Taki kącik musi być w moim wymarzonym ogrodzie! Oto mój toskański, leśno – oliwkowy kącik, do którego jednak dosadziłabym brzózki i moją ukochaną jarzębinę: [envira-gallery id=”24428″].
Mój kącik leśny mieściłby się gdzieś między winnicą, a murami średniowiecznych domów, takich jak mój obecny widok z okna:
Od jesieni mogę podziwiać owoce róży, które zdobią ogrody aż do lutego, marca. Szczególnie podobają mi się owoce dzikiej róży z toskańskiego lasu, ale te ogrodowe też wyglądają ciekawie, szczególnie pod koniec stycznia:
Wiem, że ogród wymaga mnóstwo pracy, ale czasem wydaje mi się, że ludzie są “NAWIEDZENI” w swojej zawziętości przy ogrodowych pracach. Może dlatego, że my w Polsce z uwagi na klimat musimy zdążyć z wszystkimi pracami zanim nadejdzie zima. A w Toskanii nie trzeba się spieszyć i czasem można dać swojemu ogrodowi trochę spokoju, przestać tam nieustannie grzebać i ryć jak kret. Być może dla kogoś zostawienie ogrodu albo warzywnika w spokoju oznacza tylko jedno – brak chęci do pracy czyli LENISTWO, ale w Toskanii osobiście jadłam sałatę, pory, pietruszkę etc. z gruntu całą zimę tylko dlatego, że na jesieni zafundowałam ogrodowi tzw. “święty spokój” – pozwoliłam roślinom rozsadzać się gdzie same chcą, nie wyrywałam niczego, pozwoliłam sałacie kwitnąć i rozsiać się po całym gruncie. Fakt, zbyt ładnie to nie wygladało, ale za to smakowało wyśmienicie. Sałata z gruntu (nie z żadnej szklarni ani foliaka) w styczniu – BEZCENNE!
Oto “straszliwa, toskańska zima” 🙂 z miesiąca luty tego roku i dowód mojego LENISTWA – czyli nie ścięte, suche słoneczniki z zeszłego roku:
Jak widać, toskańska zima dla ogrodów (i nie tylko) nie jest wcale taka zła:
I w ten sposób zatoczyłam naturalny krąg i znowu doszłam do wiosny… Wiosna, ach to Ty!
Do zobaczenia w ogrodzie, wiosną, latem, jesienią i zimą…
… bo cały świat jest OGRODEM:
Tajemniczy OGRÓD – film animowany, W CAŁOŚCI, znalazłam na youtubie 🙂 Ale się cieszę! Ale pewnie przyjdzie mi kupić DVD z filmem Agnieszki Holland, bo bardzo chciałabym go zobaczyć w całości 🙂