Karnawałowe wyzwanie Toskania

» Posted by on mar 3, 2016 in Moja Toskania i Przyjaciele, Podróże | 12 komentarzy

Karnawałowe wyzwanie Toskania

Karnawałowe wyzwanie.

Prosto z Toskanii piszę do Ciebie dłuuuugi list. Długi, bo jest co pisać 🙂

Piszę do Ciebie po raz pierwszy w związku z wielkim Karnawałowym Wyzwaniem wymyślonym przez Pociąg do Życia i fotografiami, które mają obrazować stany, zachwyty i doświadczenia karnawału 2016.

Naprawdę chce mi się pisać ten list i zademonstrować Ci Karnawałowe Momenty, również i dlatego, że bardzo podobają mi się wpisy na blogu Pociąg Do Życia, że wewnętrznie akceptuję każde zapisane tam słowo i zgadzam się z zawartymi w nim przemyśleniami.

Mam swoją fotograficzną odpowiedź na wszystkie 18 punktów Karnawałowego Wyzwania. Najczęściej oddalam się od głównego wątku karnawału, który powinien chyba kojarzyć mi się z szaleństwem, radością, balem maskowym, dzikimi tańcami, ale…. tak właśnie wyglądało moje karnawałowe życie Anno Domini 2016. W dodatku piszę ten tekst w pierwszym tygodniu marca, kiedy w Toskanii rozkwitają piękne kwiaty krzaków zwanych tu Pesco Giapponese, więc umieściłam je w tle karnawołego wpisu. I tu następuje chwila pauzy i zadumy typu “dziwny jest ten świat”.

Marzę jednak o tym, aby w okresie karnawału wmieszać się w tańczące, bajkowe postacie i obrzucać beztrosko confetti, jak rozbawione dzieci. Zrobiłam wymaganych 18 zdjęć obrazujących 18 następujących karnawałowych stanów: wesoły, taniec, muzyka, nogi, sport zimowy, uczta, szkło, w płynie, światło, biżuteria, maska, przebranie, tłumy, miasto nocą, oryginalny, tłusty czwartek, ciepły posiłek, mięso, pożegnanie.

Ale nie ma wśród nich zobrazowanego marzenia by bawić się jak dziecko. Może za rok, kto wie – w ramach karnawałowego wyzwania zamieszczę zdjęcie, gdzie bawię się w najlepsze, umorusana czekoladą, z confetti we włosach, przebrana za kwiat, motylka, albo lepiej, za królewnę zaklętą w żabę (!!!).

1. Wesoły 2. Taniec 3. Muzyka. Wesoły kojarzy mi się z tańcem i muzyką. Dla mnie, w karnawale 2016 najbardziej wesoły widok to ogień w kominku. Chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego – wiele razy w czasie zimy w Toskanii czułam przenikliwe zimno.wesoly ogien

Pisałam niedawno na mojej toskańskiej stronie, że 6 godzin dziennie przebywam z dala od ciepłego domku 84-letniej “Bambiny”, którą się opiekuję. Fajnie mieć 6 godzin świętego spokoju od dziwnych zajęć typu odlepiania resztek cukierków z najmniej spodziewanych miejsc i od rozwiązywania “bambinich” problemów, ale trzeba mieć jakieś lokum na parę godzin “santa pace” czyli świętego spokoju. Mam takie lokum, u gospodarzy mojego poprzedniego miejsca pracy, ale mieści się ono w starym, opuszczonym domu, gdzie w zimie, wewnątrz, temperatura wynosi maksimum 13 stopni C.

Zimno, bardzo zimno, przeraźliwie zimno i wilgotno. Jedynym sposobem na ogrzanie się jest rozpalenie drzewa w kominku i przebywanie w pobliżu ognia, którego ciepłe płomienie wprawiają każdego w dobry nastrój. Także wesoły – to dla mnie ogień w kominku, taniec – to tańczące iskry ognia, a muzyka to odgłos trzaskających iskier palącego się drewna.taniec az iskry leca

Niedawno znalazłam stary, zmurszały pień, przyniosłam go do domu i wrzuciłam do kominka. I po paru minutach moim oczom ukazał się spektakl – jakby lawa wulkaniczna tańczyła w kominku. Niesamowite to było! A ja byłam jak zaczarowana – czyżby Etna i Wezuwiusz chciały zaprosić mnie na Sycylię i do Neapolu? Chyba tak… Marzę o zwiedzeniu Pompei a z Wezuwiuszem w kominku Pompeje wydają się być coraz bliższe….Wierzę w to.muzyka

4. Nogi. Akurat z nogami jest taki problem, że ich tu nie ma. Odwiedziłam niedawno ulubione miasteczko Bolsena – jest to mała mieścina u stóp wielkiego jeziora o tej samej nazwie, w pobliżu granicy z Toskanią, w regionie Lazio. Uwielbiam to miejsce w lato, bo mogę sobie pływać do woli i przebywać na dzikiej plaży (bez uiszczania jakichkolwiek opłat parkingowych, klimatycznych itp.), w pięknym, wielkim i czystym jeziorze, ale też dlatego, że miasteczko BOLSENA jest bardzo urokliwe, gościnne i… takie, nie wiem jak to określić – czuję się tam zawsze swojsko, miło, bezpiecznie i zachwycona wszystkim.nogi beznogie

Głowy bez nóg czyli beznogie… Przybyłam do Bolseny po jakimś wydarzeniu rzeźbiarskim. Na każdej uliczce tej małej mieściny można było spotkać rzeźby. Ja spotkałam akurat takie “beznogie” dzieła. Beznogie czyli dobrze kombinuję, że kojarzy się z nogami?.

5. Sport zimowy. Hmmm… chciałabym napisać “narty”, “snowboard”… ale nie ma tak dobrze. Moim sportem zimowym jest obserwacja kotów, które w zimie przebywają większość swojego czasu w domu, na wygrzewaniu się i spaniu. Więc obserwuję moje koty. Kiedyś kupiłam kaczą Mamę z kaczątkami w Monte San Savino (Toskania) na potrzeby MALEŃSTW w mojej rodzinie, ale Maleństwa przyjeżdżają rzadko, a koty są zawsze, więc to koty bawią się kaczuszkami, przewracają je i przytulają się do nich…sport zimowy Powiem więcej, koty wskakują do nosidełek, wózków i łóżeczka Maleństwa i śpią sobie w najlepsze Obiecuję sobie, że to sfotografuję, ale ponieważ moim ulubionym sportem zimowym jest leniuchowanie więc, na razie obiecuję, że ten moment kiedyś tam nadejdzie. “Dobrze, że obiecuje, bo niektóren to nawet nie obieca” – tak mówią u mnie na Śląsku.

6. Uczta dla ducha, oka i brzucha to dla mnie Toskania – te małe, kamienne miejscowości na wzgórzach, drzewa oliwne, cyprysy, no i ta śródziemnomorska kuchnia…. Mniaaaaaam! hmmmm…. nie wiem, jak to napisać, a co dopiero, jakie zdjęcie zamieścić, nie mam zielonego pojęcia, naprawdę. Zamieszczam więc pierwsze wolne zima 2016, z okresu karnawału, rzecz jasna.tlum dwie osoby

7. Szkło. Ww ubiegłym roku kupiłam w Bucine dwa szklane młynki, wyprodukowane przez Bisetti, jeden do pieprzu, drugi do soli. Są tak piękne, że każdy kto wchodzi do naszej kuchni, zwraca na nie uwagę i autentycznie się nimi zachwyca. Mówią mi: “widać od razu, że włoski wyrób” a ja pękam z dumy, bo lubię piękne przedmioty codziennego użytku. Aż chce mi się mielić wszystko i cokolwiek.szklo

8. W płynie czyli rzeczka Ambra. “Uprzejmie donosiłam” ostatnio na blogu mojej toskańskiej strony, że mieszkam w Ambrze nad rzeczką Ambrą. Domek, w którym grzecznościowo i tymczasowo sobie “pomieszkuję”, znajduje się od razu przy rzece i przy jednym z mostów. No, ale z uwagi na ulewne deszcze – w końcu mamy zimę tj. porę deszczową, niedawno poziom tego niemrawego przez większość roku potoku, bardzo się podwyższył. I z przerażeniem obserwowałam, jak poziom wody, tzn. już nie wody ale pędzącej masy błota i wody, płynie parę metrów ode mnie, obok mojej sypialni w domu 84-letniej “Bambiny”.w plynie

Mamma Mia… Fajnie się śpi przy rzece, bo woda kojąco szumi? O ile rzeka jest w fazie łagodnego i spokojnego spływu – tak. Ale spać parę metrów od tej pędzącej masy wody i błota, w dodatku w pokoju o nieszczelnych oknach, to naprawdę ekstremalne przeżycie – wezbrane wody w stanie szalonego pędu dają dziwny, niepokojący huk… Ale zamieszczam zdjęcie Ambry w płynie, fazie “NIEMRAWEGO POTOKU”, bo taka jest przez większość roku.

9. Światło! Chcę powiedzieć, że dzięki karnawałowemu wyzwaniu, zorientowałam się ile światła mam w moim “komputrze” – to znaczy, uświadomiłam sobie, że zrobiłam wiele ujęć, w którym światło gra główną rolę. Na razie zaprezentuję kilka fotek w temacie “tyle światła w moim mieście, nie widziałeś tego jeszcze, popatrz, oooo, popatrz”.

Mam to szczęście, że budzę się zawsze ze słońcem – zarówno w naszym najpiękniejszym z krajów (PL), jak i w Toskanii, tak akurat się zdarza, że pokoje w których śpię, mają okna na wschodnią stronę. W Bel Paese, w Toskanii ostatnio moje niedzielne przebudzenie wyglądało tak:swiatlo ferarelleU mnie początek każdego dnia połączony jest rytuałem picia wody. Często piję wodę źródlaną La Verna, sprzedawaną w szklanych butelkach i całymi skrzynkami, dostarczaną wszystkim “Bambinom” przez uczynnego sprzedawcę aż miejsca finalnego przeznaczenia, czyli do jadalni. Sama jednak najczęściej kupuję wodę Ferrarelle pochodzenia wulkanicznego, która w smaku przypomina naszą poczciwą górską wodę typu Muszynianka, Kryniczanka, Piwniczanka czy też Muszyna, bo i skład ma podobny – zawiera bardzo dużo wapnia, magnezu i selenu.

Dwa zdjęcia, te z oliwkami cieniem liści figowego drzewka zostały zrobione w październiku 2015. Ale one są poza konkursem 🙂 bo w wyzwaniu bierze udział butelka wody. Nie wiedziałam, że zimowe słońce, usytuowane bardzo nisko, może wykrzesać takie piękne widoki z zielonej, plastikowej butelki i ogólnie, chyba z wszystkiego.swiatlo[envira-gallery id=”27810″]

10. Biżuteria. Chciałabym ją mieć, nosić, obnosić, ale na razie zaspakajam się wisiorkiem z połączonymi słońcem i księżycem. Z księżyca odpadły mi już dwa bursztynki, a na słońcu bursztynek jeszcze się trzyma. “Jakie to włoskie” i “widać, że kupiłaś ten wisiorek we Włoszech” – słyszę zawsze takie komentarze na jego temat. Przestałam wyprowadzać ludzi z błędu i nie wspominam już, że tak naprawdę kupiłam mój wisiorek na straganie w OBI w Polsce, tylko się uśmiecham tajemniczo. Zawsze to lepiej mieć włoski wisiorek z dobrego sklepu niż ze straganu w supermarkecie OBI.bizuteria11. Maska, przebranie. Pięknie ozdobione ptaszki nazywające się Wróblewny. W PL mam jedną, różową Wróblewnę, a we Włoszech białą. Obie śliczne. Są dziełem rąk wspaniałej osoby – Kasi i może dlatego wywołują we mnie dobre myśli. Ostatnio przebrałam moją Wróblewnę za kurę – niech wysiaduje złote jaja, a nawet pomidory albo kiwi. Może i co wysiedzi 🙂ptak wysiaduje pomidorki

12. Tłumy. “Co ty możesz wiedzieć o tłumach”? Pytam siebie samą, bo raczej ich nie widuję w okolicznych głuszach. Nawet samowolnie mianowałam się Specjalistą ds. Głuszy, Odludzi i Bezludzi, bo dużo mogę Ci powiedzieć o takich właśnie bezludnych okolicach, w których dwie osoby to już tłum….Siena tlum 1

Tłumy to temat odległy od mojej codzienności i interesuje mnie tylko ze względu na fakt, że tłumne tłumy przeszkadzają mi robić zdjęcia urokliwych uliczek toskańskich Sieny, San Gimignano i Arezzo. Przypomniało mi się, że we Włoszech widuję tłumy zaparkowanych motorów i skuterków. Ale to może zostawię sobie na pokarnawałą opowieść.tlum San Gimignano

13. Miasto nocą. Mam niewiele okazji by podziwiać miasta nocą. Akurat udało mi się zrobić te zdjęcia, bo w zimie szybko zapada zmrok, więc niby wieczór a jednak noc. Miasto, jak to miasto – zimową, wieczorową porą, w deszczowej poświacie, ciemno, zimno, mokro, brrr…miasto noc 3

14. Oryginalny. Oryginalny czerwony smok jeździ ze mną w Pandzi jako talizman. Zauważyłam go po raz pierwszy na BBardzo Fajnych Targach w BB (Bielsko-Biała). Sprzątnięto mi go wtedy sprzed nosa, ale na szczęście miałam wizytówkę pani Sylwii, która te cuda wymyśla, formuje i maluje a potem wypieka w piecu, więc wykorzystałam jej wizytówkę zgodnie z przeznaczeniem, a pani Sylwia była tak miła, że mi go przesłała. I od tej pory czerwony smoczek jeździ ze mną i odgania złe duchy. Skutecznie 🙂oryginalny

15. Tłusty czwartek. Jak widać na załączonym obrazku, zamiast pączusiów – Panettone, tradycyjne, drożdżowe ciasto Bożonarodzeniowe z rodzynkami i kandyzowanymi skórkami cytrusów. Jest koniec lutego, a ja mam jeszcze Pannetone, sztuk jeden. A w Tłusty Czwartek miałam ich cztery, bo włoskiemu koledze, który ma sklep w Levane, nie udało mu sprzedać (6,50 eur za sztukę) wszystkich Panettone w okresie Bożego Narodzenia. Mają termin ważności do 31.03.2016 więc te, które zostały, sprzedał mi po 2 eur za sztukę. Z tej tranzakcji jestem bardzo zadowolona. Ale była wyżerka! A najfajniejsze, że wciąż trwa!tlusty czwartek 1

16. Ciepły posiłek w klasztorze Badia a Ruoti. Wielkie karczochy zapiekane, jak to często we Włoszech bywa, z ziołami, czosnkiem i pietruszką, w wersji wegetariańskiej podane w towarzystkie pieczonych ziemniaków. Przepyszne! Dobrze że się zorientowałam, że wypadałoby zrobić fotę, bo po minucie talerz był pusty.ciepły posiłek

17. Mięso – no tak, w wersji dla mięsożerców, obok karczochów były jakieś zawijasy z indyka. Podobnież dobre. Ja zaspokoiłam się karczochami i ziemniaczkami. Foto – patrz powyżej.

18. Pożegnanie. Karnawał 2016 to okres pożegnania rodziny i naszego najpiękniejszego z krajów na rzecz toskańskich marzeń. Ale odbyło się jeszcze jedno pożegnanie, z osobą, która obwinia mnie o różne rzeczy. Uświadomiłam sobie, że nie chcę do końca życia zajmować się dementowaniem wyssanych z palca oskarżeń. Uświadomiłam sobie też, że “TAM” mnie nie chcą, a jeżeli nawet chcą to jako “kozła ofiarnego”, po którym można “jeździć, jak po łysej kobyle”.

W programie RAI 1 reklamowany jest teraz serial, który ma się wkrótce pojawić – tak, tak, mieszkanie z 84-letnią Bambiną, siłą rzeczy spowodowało, że zostałam ekspertem od paru kanałów włoskiej telewizji. Naczelne hasło bohaterów tego filmu to “Tanto… COME FAI SBAGLI” co po polsku znaczy “Cokolwiek nie zrobisz, i tak się pomylisz” /jakkolwiek nie postąpisz, zrobisz źle

Niedoczekanie ich! Nie dam się już wpędzić w poczucie winy! Moje poczucie własnej wartości wzrosło na tyle, że nie muszę, JUŻ MI NIE ZALEŻY na tym, aby za wszelką cenę wchodzić tam, gdzie mnie nie chcą, bo tak trzeba/ bo to rodzina/ bo co ludzie powiedzą…. Będę się za nich modlić, ale spotykać tylko z tymi, którzy mi dobrze życzą i którzy mnie kochają. Amen.pozegnanie

I tym optymistycznym akcentem kończę mój karnawałowy list. Mam nadzieję, że spodobały Ci się toskańskie, karnawałowe migawki w moim wykonaniu. Mam ich zresztą więcej, o tutaj. Ciaooooo 🙂 [envira-gallery id=”27821″]

12 komentarzy

  1. Sport zimowy – obserwacja kotów – po prostu genialne!
    Bardzo mi się podoba.

    • Bo KICIUSIE są super, prawda? Obserwacja KICIUSIÓW oprócz wałęsania się po Toskanii, jest moim głównym sportem zimowym, jesiennym, letnim i wiosennym. Dzięki Marzena i salutuję z Toskanii 🙂

  2. Wiollu. Jestem zachwycona Twoją realizacją wyzwania. Przepiękne zdjęcia, fantastyczne pomysły. Warto było poczekać. A to pożegnanie. Jakby dotyczyło mojej pracy. Dobrze zrobiłaś. W życiu trzeba się otaczać dobrymi ludźmi, bo tacy dają siłę. Od toksycznych trzeba uciekać. Na dziś tyle, ale jeszcze tu wrócę. Ciao. 🙂

    • Miauuuuu (to miauk toskańskiego kotka) Dzięki 🙂 I Dzięki za słowa wsparcia, bardzo ich potrzebuję. “Kamień spadł mi z serca na nogę” 😀

  3. Zupelnie nie wiem co napisac, bo nie chce pisac, tylko…czytac! O Bolsenie, kocie, Bambinie…to takie ciekawe 🙂 Jednak musze cos dodac…Czasami trzeba odejsc, lub przynajmniej sie odsunac, zeby nabrac dystansu i przeczekac. Wszystko sie dobrze ulozy! Bedzie dobrze! Usciski 🙂

  4. Kochana, jak zwykle przeczytałam od dechy do dechy… Pięknie piszesz, a jeszcze piękniej fotografujesz !
    Pozdrawiam cieplutko – Teresa

  5. Wiollu, mam konkretne pytanie. Przeczytalam u jednej z dziewczyn na blogu o tradycyjnym torciku wloskim o nazwie Mimoza na Dzien Kobiet. Na wloskich zdjeciach torcika wdziecznie kwitnie piekna mimoza. Jak to jest u Was z mimoza? Rosnie gdzies w okolicy? I kwitnie? Moze Cie jakos zainspiruje i cos nam kiedys skrobniesz? Pozdrawiam prawie 8- marcowo 🙂

    • Ciao Edytka 🙂
      Dzięki za przypomnienie mi mimozy. Mam dla Ciebie “odgrzewany kotlet” 🙂 czyli mój wpis o MIMOZIE sprzed dwóch lat. Całkiem o nim zapomniałam, tj chciałam zapomnieć, bo nie udało mi się zrobić dobrych zdjęć. Pesco Giaponese wyszło jako tako, ale zdjęcia mimozy pozostawiają wiele do życzenia. Bo u mnie “w głębi lądu” w Valdarno jest na nią trochę za zimno i tak naprawdę to rzadko spotykam drzewa mimozy. Roślina ta najlepiej rośnie na wybrzeżu i bardziej na południu Włoch, gdzie jest jej cieplej. Ale – niedługo niedziela i może udam się w jakieś cieplejsze rejony, może nawet spotkam pannę Mimozę 🙂
      Kiedyś WE WŁOSKICH APTEKACH można było KUPIĆ perfum MIMOSA (ERBOLARIO) niestety został wycofany, a szkoda bo moja nastoletnia córka go uwielbiała, DLA MNIE BYŁ TROCHĘ ZA SŁODKI. Ale widziałam Mimozę w ofercie francuskiej firmy L’OCCITANE EN PROVENCE, sprawdź jak ładnie I SŁODZIUTKO pachnie – pachnie wiosną w Bel Paese 🙂

  6. Bardzo lubię patrzeć na ogień w kominku, piecu lub ognisku. Bardzo dobrze pasuje do słów muzyka, taniec, wesoły. Świetny pomysł. 🙂 Kiedy zobaczyłam głowy w temacie nóg, uśmiałam się, bardzo dobrze wykombinowałaś.:D Sport zimowy też pomysłowy. 🙂 Zdjęcia ze światłem mnie urzekły. Rzeka w płynie? Nieźle.:) Piękne i kreatywne są wszystkie zdjęcia, nie będę tu omawiać każdego. 🙂 I cudnie je opisałaś. Brawa dla Ciebie!!! Tyle jeszcze chciałam dodać. 🙂 Ciao.

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.