TUTTI SANTI i Wszyscy Święci.
W zasadzie moje dzisiejsze przemyślenia powinnam zatytułować “O wyższości starej tradycji zapalania świeczek dla zmarłych nad nową, cmentarną MODĄ w Toskanii tj. stawiania na płytach grobowców LAMPIONU ELEKTRYCZNEGO“.
Pierwszego listopada w takich krajach jak Polska i Włochy, niby to samo, a jednak co innego. Nie wiem jak jest w innych regionach Włoch (podejrzewam, że podobnie) ale w Toskanii nie zapala się świeczek czy zniczy, tej tradycji JUŻ tam po prostu nie ma. Przynosi się kwiaty, a o światełko dla zmarłych dba urzad miasta lub gminy podłączając do płyty nagrobnej elektryczność, w postaci jednej małej żarówki, która świeci sobie w szklanym lampionie elektrycznym cały rok, a naszym zadaniem jest tylko opłacać rachunki za dostarczany prąd, co też każdy czyni. A w ten sposób zmarły ma “światło” cały rok, 24 godziny na dobę… Nie podoba mi się to. Według mnie, ci którzy ulegli nowej modzie, w dążeniu do maksymalizowania własnej wygody i obsesyjnej czystości otoczenia chyba “zjedli własny ogon”.
Niedawno poznana koleżanka, Izabela Wójcik z Zakopanego tak skomentowała tę sytuację: “Żywy ogień daje energie duszom po tamtej stronie, tak samo jak żywe kwiaty. Sztuczne kwiaty i sztuczne lampiony to wytwory społeczne, aby pokazywać pamięć o bliskich. A przecież nie o to chodzi. No, chyba że komuś chodzi właśnie o to” i “Przedmioty rzadko maja dusze, sztuczność jej nie ma. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy wnuczka dziadziowi zrobi z milością jakis piękny stroik albo rzeźbę i tchnie tam ducha”. Podpisuję się pod jej słowami obiema rękami!
Osobiście lubię przyjść bez okazji, w ciągu całego roku na cmentarz, zapalić świeczkę lub znicz moim zmarłym bliskim, nawet jeżeli miejsce ich spoczynku jest daleko i jestem przekonana, że widzą, że robię to specjalnie dla nich i czują się bardziej uhonorowani niż bym płaciła raz na rok rachunek za żarówkę na płycie nagrobnej. Dla mnie oczywistą rzeczą jest KULT PRZODKÓW. Podobnież ma to związek z poziomem zamożności społeczeństwa, na takiej zasadzie, że im biedniejsze, tym bardziej w duchu tradycji dba o przodków.
A tak przy okazji robię sobie wycieczkę do Hiszpanii, a to za sprawą Magdy i jej bloga http://kreatywnieoswiecie.wordpress.com. Toskania to moja PASJA, MOJA MIŁOŚĆ, ale ponieważ i hiszpańskie klimaty mnie kuszą, wzywa mnie flamenco, Sevilla, Andaluzja, Granada… więc ostatnio z ciekawością zaglądam na bardzo interesujące i jak się okazało, również inspirujące hiszpańskie “podwórko” Magdy. Ponieważ Włochy i Hiszpania to dwa kraje basenu Morza Śródziemnego o porównywalnej, bogatej kulturze, postanowiłam sprawdzić jak się mają Wszyscy Święci i zwykli ludzie w dniu 1 listopada w Hiszpanii. I nie zawiodłam się! Opowiadając o tym listopadowym święcie w Hiszpanii http://kreatywnieoswiecie.wordpress.com/2013/11/02/cmentarne-uslugi-czyli-wszystkich-swietych-po-hiszpansku/, Magda umieściła zdjęcia hiszpańskiego cmentarza, wypisz – wymaluj jak te, które widywałam w Toskanii – pietrowe blokowisko z zacementowanymi trumnami…
We Włoszech wydawało mi się to tak dziwne, że nawet tego nie sfotografowałam, ale za to Magda wykonała “czarną robotę” i jestem za to jej bardzo wdzięczna, bo jak mówi “już się nauczyłam, żeby wszystko (no może bez przesady) fotografować, bo nigdy człowiek nie wie, kiedy mu się jakieś zdjęcie może przydać, nawet te, które przedstawia coś co niekoniecznie się nam podoba”. Zdjęcia Magdy mają dla mnie jeszcze inny, bardzo osobisty wymiar – we Włoszech miałam przykrą okazję przeżyć dwa pogrzeby bliskich osób. Widziałam jak wsunięto trumnę ze zmarłym do tego “bloku” po czym spokojnie ją w tym bloku zabetonowali… Ja, przyzwyczajona do polskich pogrzebów, tj. zakrycia trumny ziemią, byłam w szoku… Oczywiście nie odważyłam się zrobić zdjęć takiej ceremoni…
Zaobserwowałam, że zapalenie świeczki śpiącym bliskim lub szanowanym osobistościom nie jest wcale jakimś priorytetem. Pamietam, że toskańscy Włosi widząc w TV programy o zachowaniu Polaków po katastrofie smoleńskiej, które przedstawiały całe place wielu miast i cmentarze pełne światła świec i zniczy, pytali się mnie na okrągło: “Kto za to płaci?” “Ale po co zapalacie tyle świec??? Po co, na co to wszystko? Dlaczego każdy pali te świeczki?” Szczerze mówiąc, zamurowało mnie, gdyż dla mnie rzeczy oczywistych się nie tłumaczy. Próbowałam wytłumaczyć “moim” Włochom, że każdy oddaje w ten sposób hołd, cześć pamięci naszej elicie intelektualnej, ale nie wszyscy to rozumieją, cytuję: “znicze są niewygodne a poza tym niebezpieczne, bo mogą wywołać pożar, a elektryczna żarówka pali się zawsze, więc zmarły ma ŚWIATŁO, nawet jak nikt na cmentarz nie przyjdzie” (!!!). No taaaaak. Grunt to ŚWIATŁO.
P.S. Piszę tu o Toskanii zaobserwowanej przeze mnie w miejscach, w których przebywałam, piszę więc o Toskanii małomiasteczkowej, nie o CAŁEJ TOSKANIII, nie o całych Włoszech. Być może zwyczaje w wielkiej Florencji są inne, ale o tym jeszcze nie miałam szans się przekonać…



Piszę tu o Toskanii zaobserwowanej przeze mnie w miejscach, w których przebywałam, piszę więc o Toskanii małomiasteczkowej, nie o całych Włoszech. Być może cmentarne zwyczaje w wielkiej Florencji są inne, ale o tym jeszcze nie miałam szans się przekonać…