Abbazia San Pietro w Badia a Ruoti. Ziemia jest naszym wspólnym domem.
To co teraz piszę, to historia z cyklu “Trafiło się ślepej kurze ziarno” 🙂
Bo trafiło się i to w dodatku w pobliskiej małej mieścinie zwącej się Badia a Ruoti.
Owo “ziarno” to zwiedzanie klasztoru i kościoła w Badia a Ruoti połączone z wykładem profesora Duccio Demetrio pt. “La religiosità della terra” organizowanego przez Associazione Per la Valdambra.
Zaznaczam, że nie traktowano o żadnej religii (religione) ziemi, tylko właśnie o “religijności”, rozumianej jako nabożna wiara w MOC ZIEMI, w jej zdolność do przywracania sobie równowagi, jako MIŁOŚĆ do niej wyrażająca się przez troskę i dbanie o nią.
W sumie wykład toczył się wokół wielu wątków zawartych w encyklice Papieża Franciszka Enciclica “Verde” tj. Zielona Encyklika, ogłoszonej 18.06.2015. “La terra è Nostra Casa Comune” tj. “Ziemia jest naszym Wspólnym Domem”.
A dbanie o dom to przede wszystkim utrzymywanie go w czystości i dbanie o miłość, która w nim mieszka. Miłość do Naszej Matki Ziemi to opiekowanie się nią, troska o nią i tu cytuję ulubione słowo papieża Franciszka – “custodire” czyli strzeżenie jej jak Anioł Stróż (Angelo Custodo) przed tymi wszystkimi, którzy ją niszczą, dewastują i wykorzystują w rabunkowy sposób.
Minęło parę dni, a ja wciąż jestem pod wrażeniem mądrych słów wykładu pana profesora. Profesor Duccio Demetrio jest autorem wielu cenionych publikacji akademickich i literackich. Jak podkreśla, jest Mediolańczykiem, ale właśnie w Toskanii, a dokładniej w pięknym mieście Anghiari założył szkołę “Libera Università dell’Autobiografia di Anghiari”, gdzie pełni funkcję dyrektora naukowego.
Drugim mówcą była signora Maria Grazia Mammuccini, która opowiadała o zmaganiu się z problemami prowadzenia gospodarstwa biologicznych upraw.[envira-gallery id=”27787″]
Myślę o ich mądrych słowach, “przetrawiam” je w sobie i może zdołam je kiedyś jakoś sensownie poukładać i zapisać tu, na tej stronie, bo niby to wszystko takie oczywiste, ale opowiedziane w tak poruszający i pełen pasji sposób, że aż zabrakło mi słów podziwu. Cóż począć, może akurat wymyślę jak to zrobić i będę umiała przynajmniej ładnie powtórzyć “Mistrzów Słowa”.
To co dzisiaj tu zapisałam to tylko krótki WSTĘP do “Opowiem Ci o Abbazia di Badia a Ruoti”.[envira-gallery id=”27793″]
Na razie oglądam zdjęcia i już tęsknię za pięknym, cichym opactwem i spokojem mądrych autorytetów, których brakuje w moim otoczeniu. Pewnie nie pisałam, że od paru tygodni przebywam w towarzystwie włoskiej “Signory”, nieustannie “ciamkającej” cukierki, których resztki przylepia w najdziwniejszych miejscach, na przykład na łazienkowym dywaniku, ścianach, parapetach etc.
Signory, która nakazuje mi wylewać wodę z prania do przepływającej obok domu rzeki Ambry. Niezgodnie z moim ekologicznym sumieniem! Niedoczekanie jej!
Dodam, że “signora” jest zapatrzona i wsłuchana od rana do wieczora w JAZGOT telewizyjnych programów. Wybiera akurat takie programy, które charakteryzują się “wrzaskami i pyskówkami”, gdzie ten ma rację, kto bardziej zakrzyczy swojego rozmówcę. A właśnie – obserwuję od lat, jak telewizor włączony na cały regulator, od rana do północy, robi włoskim (i nie tylko włoskim) seniorom wodę z mózgu.
Mamma Mia, gdzie tu się przed takimi schować? – zapytuję samą siebie i natychmiast sama sobie odpowiadam – w komputerze, między zdjęciami klasztoru, z których spływa na mnie spokój dawnego życia.
Pozdrawiam Cię z Ambry, która za sprawą wyżej wspomnianej Signory, kojarzy mi się obecnie z JAZGOTEM głośno ujadającego telewizora.
Ciaooo 🙂
Wiollu, jak ja lubie Twoje posty…Czyta sie je jak najciekawsza ksiazke. pozdrawiam serdecznie 🙂
Edytka, dzięki! To ja nakręcę jeszcze film z “Cukierkowym Potworkiem” i jazgotem w tle 🙂 W ten sposób zdobędę media, świat i … czytelniczki 🙂
Wiollu, mnie juz zdobylas. Mozesz napisac jak Wlosi zamiataja ulice i Ty to zrobisz tak ciekawie, ze bedzie sie czytac jak kryminal…Pozdrawiam cieplutko 🙂
Mogę napisać jak co niektórzy Włosi robią remont w łazience, po czym wyrzucają wiadra gruzu i innych paści do rzeki Ambry (to niestety prawda), ale podejrzewam, że wtedy “Zieloni” zahakerują mi stronę internetową – bo oskarżą mnie, że nic nie zrobiłam aby temu zapobiec. Także o sprzątaniu nie będę pisać na pewno. Salutuję, ciaooo 🙂
Ojojoj. Nie dość że cukierki, to jeszcze jazgot. Dzielna jesteś. 🙂 Dobrze, że znajdujesz tam rzeczy, które Cię zachwycają i które pozwalają Ci odetchnąć. Trzymaj się. Ciaooo. 🙂
Dzielna 🙂 Przypomniało mi się, że gdy “za bajtla” (tak mówią na Śląsku) musiałam zjeść to czego nie lubię albo zrobić coś czego nie cierpiałam robić zawsze mówiono “dzielna jesteś/ dzielna dziewczynka”, co miało niby osłodzić moje cierpienia 🙂
Zastanawiam się właśnie, czy warto być “dzielnym” I ZNOSIĆ COŚ/ KOGOŚ, właśnie, po co? Dla pieniędzy/ dla idei? Ku chwale ojczyzny? Pewnie i czasem warto, ale czasem dopada mnie jakiś mały kryzys. Salutuję, dzięki za pamięć 🙂
Ciaoooo
Wiollu, dołączę do chóru poprzedniczek : piszesz świetnie, oglądasz i opisujesz piękne rzeczy i jesteś naprawdę DZIELNA w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. A telewizor , cukiereczki itp traktuj jako folklor, jako coś co musisz przetrwać…
Zawsze sobie zadaję pytanie, jaka będę ( jacy my będziemy) na starość, bo przecież każdy z nas ma jakieś swoje bziczki i fobie…
Na całe szczęście masz swój azyl : pokój z komputer, aparat, którym robisz śliczne zdjęcia i od czasu do czasu wolne godziny na nacieszenie się światem, który Cię otacza…
Całuski – T.
Dzięki, masz rację, najważniejsze to mieć swój azyl. I szukać szczęścia w sobie…