Opowiem Ci o rozkwicie Głuszy.
Opowiem Ci o rozkwicie w mojej GŁUSZY, czyli przede wszystkim o tym, jak wzrasta to, co widzę z okna mojej “kajuty”. W zamierzeniu miał to być bardzo dokumentalny artykuł, ale jako że praca w GŁUSZY nie sprzyja naukowym klimatom, więc daję sobie prawo do pisania w stylu jak zwykle fantazyjnym.
Pamiętam, że w zeszłym roku, gdy za sprawą pewnej Moniki R. zainteresowałam się roślinami w toskańskim, rustykalnym otoczeniu do tego stopnia, że zaczęłam pisać posty o moim wymarzonym ogrodzie i codziennie zachwycałam się każdym nowym liściem drzewa figowego, każdym nowym kwiatem rosnącym przy drodze do ogrodu.
Pomyślałam sobie, że w tym roku ciekawie byłoby monitorować postępów wzrosty różnego ziela, które rośnie tu sobie w najlepsze. Na myśleniu oczywiście się nie skończyło, chociaż planowaną codzienną dokumentację fotograficzną ograniczyłam do częstotliwości raz na tydzień, raz na dwa tygodnie.
Na początku wiosny, w kwietniu (poniżej zdjęcia z drugiej dekady kwietna), gdy człowiek jest “głodny wiosennych widoków”, w pogoni za promieniami słońca, padającymi na dach pobliskiego domu czy na pierwsze figowe liście, robiłam fotografie co parę minut, w tak zwanym “amoku” czyli obsesyjnym zachwycie; co parę minut i o różnych porach dnia: rano, w południe i w nocy, tylko do zaprezentowania nocnych zdjęć jeszcze mi daleko 🙂[envira-gallery id=”27071″]
A teraz wiosna zagościła na dobre, pojawiło się dużo liści na drzewku figowym i w zasadzie doszłam do wniosku, nie ma już co monitorować, więc zarzucam dokumentację GŁUSZY z mojego okna, póki nie pojawią się pierwsze figi gotowe do skonsumowania.[envira-gallery id=”27083″]
No, chyba że gdzieś w okolicach GŁUSZY pojawi się jakiś niesamowity wschód lub zachód słońca.[envira-gallery id=”27077″]
Obecnie jestem zafascynowana IRYSAMI, chociaż nigdy przedtem mi się nie podobały… “Do kwiatu “TO” niepodobne” myślałam, uważając za ładne jedynie róże i inne “kwiatopodobne” typu poczciwe nagietki i bratki. W tamtym roku, gdy pokochałam irysy, zaczęłam myśleć “Ten IRYS jest TAK BRZYDKI, ŻE AŻ ŁADNY” (!!!). A dzisiaj uważam, że jest przepiękny! Mówią, że według jakichś tajemnych ksiąg Majów czy Apaczów, rok 2015 jest rokiem IRYSA. Ciekawe, co na to IRYSY… Czy one są świadome faktu, że w 2015 roku są najważniejszymi z kwiatów?
W głuszy jest parę rodzajów irysów o różnych formach i kolorach; kremowe, ciemnofioletowe, jakieś takie dziwnie brązowawe (bueee!!!) i jasnofioletowe, które podobają się mi najbardziej. Postanowiłam je trochę poobserwować. Starałam się uchwycić ich “postępy w rozwoju” od pączka do pełnego kwiatu. Zapraszam Cię do obrazowych wspomnień z dnia 5 maja 2015 jednej z pierwszych faz w rozwoju tych pięknych, jak mi się teraz wydaje, kwiatów.[envira-gallery id=”27095″]
Dziesięć dni później, 15 maja GŁUSZA została całkowicie zasypana irysami, co było bardzo przyjemne dla oka.[envira-gallery id=”27111″]
Podobają mi się rozległe kępy irysów. Czasami mam wrażenie wyglądają jak wojsko na tych swoich sztywnych łodygach, jednakowo umundurowani żołnierze stojący w szeregu, ale wystarczy, żeby powiał wiatr, a już zamieniają się w tańczące baletnice, z tym że jest to tak zwany taniec połamaniec, bo jak wspomniałam wcześniej i jak powszechnie wiadomo długie łodyżki irysów są “lekko sztywnawe”, więc są to baletnice – seniorki (i seniorzy???), tak mi się nagle skojarzyło. Jak widać wszystko mi się z pracą kojarzy, nawet irysy – ze starszymi, sztywnymi osobami, których wszystko boli, którym wszystko strzyka, jak powiedziałby każdy porządny Ślązak 🙂
Irysy rozpleniły się wszędzie i nawet gdy fotografowałam mur, wręcz wpychały mi się w kadr 🙂Cóż, z tych irysów zostały już tylko wyschnięte badyle, czego lepiej nie dokumentować. Ale na pocieszenie zostały maki, zaczęły kwitnąć róże, czyli wszystko idzie z planem. Boskim planem.
Ciaooo 🙂 [envira-gallery id=”27089″]
Irysy w Toskanii:) Bajeczne poprostu. Ja uwielbiam irysy w każdym kolorze. 🙂
Cieszę się, że irysy Ci się podobają 🙂 Chociaż te opisywane przeze mnie brązowawe są naprawdę dziwne… Bardzo jestem ciekawa, czy podoba Ci się mój znaleziony włoski KICIUŚ w promieniach zachodzącego słońca…
Ciaoooo 🙂
Irysy, maki – ach i ech 🙂 Miło tu jest 🙂
Miło było, jest i jeszcze będzie, bo właśnie zaczynają kwitnąć kwiaty drzew oliwnych, które uwielbiam. chyba znowu zacznę DOKUMENTOWAĆ GŁUSZĘ 🙂
Ciaoooo 🙂