Wiosna na Crete Senesi.
Wiosna w najbardziej głuchej toskańskiej GŁUSZY. Dzisiaj nie będę się zbytnio wymądrzać, ani na temat wiosny lub głuszy. Kusi mnie napisać, ile to wiosen spędziłam w Toskanii i jak piękne były to czasy i pewnie kiedyś zamieszczę linki do “moich” wcześniejszych wiosen.
Póki co zachwycam się zdjęciami sprzed dwóch tygodni – zdjęciami wiosny w krainie Crete Senesi, która leży niedaleko mojej GŁUSZY. Wystarczy 20 parę kilometrów i jestem w samym sercu Crete Senesi.
Wszystkie odcienie koloru zielonego, żółtego a nawet szmaragdowego; ciekawe jak nazywa się ta roślina, która tworzy te szmaragdowe połacie? Tego jeszcze nie wiem, ale bardzo mi się podobają rozległe pola niezwykłego, morskiego koloru. Dominuje jednak jasno zielony kolor, który nazywa się “świeżość jasno-wiosennych liści” albo, jak kto woli, zieloność wiosennej trawy.
Pandzia spisuje się świetnie! Co prawda jeszcze na oponach zimowych, ale już niedługo kupię jej buty na lato – opony letnie 🙂 Mam nadzieję, że razem możemy jeszcze czegoś dokonać na toskańskich drogach tj. mam nadzieję, że dotrzemy tam gdzie chcemy, powoli i bezpiecznie.
No, może nie aż tak powoli – lubię zachwycać się widokami, ale nie lubię, gdy na mnie trąbią wiecznie się spieszący, krewcy, włoscy kierowcy, więc zazwyczaj jeżdżę szybko. Za to w niedziele jeżdżę sobie jak prawdziwy turysta, niespiesznie, rozglądając się, zatrzymując się w każdej zatoczce (a jest ich sporo) i przyznaję się do tego, że staję sobie często na środku drogi, aby zachwycać się światem. Na szczęście jeszcze nie rozjechali mnie kierowcy jeżdżący z włoskim temperamentem po krętych drogach Toskanii 🙂
Niedługo rozpocznie się nalot turystów i na drogach zrobi się tłoczniej, a na razie jeszcze można poczuć się jak “prawdziwy podróżnik” vel “Samotny Biały Żagiel”. Właśnie łapię się na tym, że zaczynam się wymądrzać, więc czas na fotograficzne konkrety.
Ciaooooo, do zobaczenia na Crete Senesi na wiosnę, w lecie, na jesieni i w zimie… hmmm, w zimie… Całe szczęście, że już nie musimy już śpiewać piosenki “Nasza ZIMA ZŁA” aż do końca listopada, mniej więcej. Ciaoooo 🙂 [envira-gallery id=”29017″]
Cudowne zdjęcia!
Mam nadzieję, że w końcu się tam wybiorę i zrobię podobne 🙂
Super! Cieszę się, że Toskania Cię wzywa i że moje foty się do tego przyczyniają 🙂 A i ja byłabym przeszczęśliwa, gdybym mogła osobiście spotkać Obieżyświatkę właśnie w Toskanii 🙂 I dziękuję Ci za inspirację – kiedyś w Twoim poście o oknach w Amsterdamie (chyba) zamieściłam komentarz, a TY uznałaś, że jest to interesująca historia, więc odważyłam się i opisałam (link pod spodem) Dziękuję Ci bardzo za tę inspirację. Salutuję 🙂
https://www.mojatoskania.com/panforte-zamek-lupinari/
Bardzo mi miło! 🙂
Jeżeli moje plany zrobią się konkretniejsze (może przyszły rok – wiosną lub jesienią?) to dam znać! 🙂
To jesteśmy umówione! Polecam jesień, bo jest zbiór winogron i oliwek, ale wiosna też jest całkiem, całkiem…. Do zobaczenia w Toskanii w przyszłym roku 🙂